Przejdź do treści

Bezpieczeństwo bierne w samochodzie

Dyskusja na temat zapinania pasów bezpieczeństwa co jakiś czas rozgrzewa na nowo. Główna w tym zasługa polityków, którzy konieczność zabezpieczenia się tego rodzaju urządzeniem interpretują, jako „ograniczanie wolności obywatela”. Mimo świadomości faktu, że na przestrzeni lat uratowały one miliony ludzkich istnień, niektórzy z nas obowiązek zapinania pasów wciąż mają w głębokim poważaniu. O bezpieczeństwie biernym w samochodzie pisze Krystian Pomorski.

Historia stosowania pasów sięga początków lat 20-tych XX wieku, kiedy w celu zwiększenia bezpieczeństwa zaczęto montować je w samolotach. Dopiero później, w roku 1958 do seryjnej produkcji w pojazdach samochodowych wprowadziło je Volvo. Mowa oczywiście o pasach „trzypunktowych” biodrowo-ramiennych, jakie montuje dziś w standardzie każdy producent samochodów. Volvo, które zrezygnowało z patentu na ten wynalazek, postanowiło udostępnić technologię całemu światu, co stawia tę markę jako absolutnego pioniera we wprowadzaniu nowoczesnych rozwiązań w zakresie bezpieczeństwa biernego. O nim dziś będziemy mówić.

Wszyscy piszą o tym, dlaczego warto zapinać pasy, jednak mało kto porusza arcyciekawą kwestię co się stanie, jeśli tego nie zrobimy. Pomijając fakt, że w końcu będziemy czuli się wolnymi ludźmi, warto uzmysłowić sobie, że nie tylko pasy czuwają nad naszym bezpieczeństwem.

Współczesny samochód budowany jest z uwzględnieniem tzw. „stref zgniotu„. Zapewne nie raz, nie dwa słyszeliście o „crash testach”, które sprawdzają zachowanie auta podczas zderzenia czołowego, czy bocznego. Strefy zgniotu mają za zadanie pochłonąć znaczną część energii pochodzącej z uderzenia. Błędem jest przekonanie, że samochód, którego przód ulega znacznej deformacji jest mniej bezpieczny od tego, który mając sztywny przód, ulegnie mniejszemu zniszczeniu. Dlaczego?

Bo strefa zgniotu o większej długości powoduje, że czas trwania zderzenia zwiększa się, tym samym zmniejszając siły działające na pojazd, oraz osoby znajdujące się w środku. Dzisiejsze testy wymagają także, by elementy wchodzące w obręb strefy zgniotu np. układ kierowniczy, sterowanie sprzęgłem, nie przebijały się w głąb kabiny samochodu.  W tej materii trzeba oczywiście znaleźć kompromis. Strefa zgniotu powinna być stosunkowo długa, ale nie na tyle, by zagrozić bezpieczeństwu pasażerów.

airbag

Do elementów bezpieczeństwa biernego nalezą także poduszki powietrzne. Podczas kolizji, znajdujące się w specjalnie ukształtowanym worku ładunki zapalają się, a poduszka napełnia się gazem. Za wybuch poszczególnych poduszek odpowiadają rozmieszczone w różnych częściach samochodu czujniki. W momencie uderzenia głowy np. kierowcy z wystrzeloną poduszką powietrzną, cały wypełniający ją gaz ucieka bocznymi otworami.

Jak do stref zgniotu i poduszek powietrznych mają się pasy bezpieczeństwa? Zasadniczo. Pasy bezpieczeństwa, mówiąc najogólniej, mają za zadanie zatrzymać ciało człowieka w kabinie samochodu podczas kolizji. Na co więc strefy zgniotu, jeśli człowiek i tak wylatuje przez szybę? W dyskusjach wielokrotnie spotkałem się z argumentem, że „właśnie dlatego, że ktoś nie zapiął pasów bezpieczeństwa, to przeżył”. Jest to oczywiście kompleta bzdura.

Jeśli uderzenie jest na tyle silne, że deformuje auto do załóżmy połowy kabiny, to siły działające na dane auto muszą być znaczące, prawda? Na nic zda się to, że ktoś wyleci przez przednią szybę, a tym samym nie zostanie zgnieciony. skoro wyleci przy zderzeniu czołowym przy prędkości np. 120 hm/h. I tak nie przeżyje, uderzając głową o jezdnię, lub o cokolwiek innego. Jestem w stanie stwierdzić, że niemal każdorazowo niezapięcie pasów bardziej szkodzi, niezależnie od tego, czy się w kabinie zostało, czy nie.

I tu mój kolejny przykład. Zapięte pasy powodują, że głowa uderza w napełnioną poduszkę powietrzną z nieznacznym opóźnieniem. Jest to kluczowe, ponieważ wtedy poduszka prawidłowo spełnia swoje zadanie. Jeśli nie zapniemy pasów, o ile nie wylecimy od razu przez szybę, natychmiastowo uderzymy twarzą w odpalającą się dopiero poduszkę. To, że zrobi to z Waszej twarzy jesień średniowiecza wydaje mi się jasne.

„Jasiek” nie zamortyzuje uderzenia, a poduszka zamiast ochronić Waszą twarz, uderzy w nią z dużą siłą. Tak można obrazowo wytłumaczyć sytuację, kiedy nie zapniecie pasów bezpieczeństwa, a poduszki powietrzne wystrzelą. Ważnym jest także, by pasy zapinać prawidłowo. Część ramienna powinna przechodzić przez środek klatki piersiowej, biodrowa natomiast (jak sama nazwa wskazuje) na wysokości bioder.

Do biernego bezpieczeństwa w samochodzie zaliczają się także: mocowania silnika, foteliki samochodowe dla dzieci, napinacze pasów, łamana kolumna kierownicy, układ paliwowy wykonany z elementów nieiskrzących, czy w końcu zagłówki. To o tych ostatnich chciałbym powiedzieć jeszcze słów kilka.

Prawidłowo ustawione zagłówki mają równie kluczowe znaczenie podczas kolizji, co zapięte pasy bezpieczeństwa. Kiedy auto uderza w jakiś obiekt czołowo, nasze ciało zazwyczaj najpierw „leci” do przodu, a następnie do tyłu. O ile z przodu (opcjonalnie także z boku) naszą głowę chroni poduszka powietrzna, tak z tyłu jedynym elementem minimalizującym obrażenia głowy, czy kręgosłupa jest zagłówek fotela. Powinien znajdować się on gdzieś na wysokości potylicy, alby w momencie „cofania się” naszego ciała, odpowiednio zamortyzować „cofanie się” głowy. Jeśli zagłówek ustawiony będzie zbyt nisko, najprawdopodobniej skręcimy kark, co oczywiście wiąże się ze śmiercią lub trwałym kalectwem.

Mam nadzieję, że w powyższym materiale dostatecznie wyjaśniłem Wam zasadę działania i wszelkie połączenia pomiędzy elementami poprawiającymi bezpieczeństwo bierne w Waszym aucie. Za tydzień poruszę temat bezpieczeństwa czynnego. I jest ono moim zdaniem jeszcze ważniejsze. Dlaczego? Bo nic nie zastąpi na drodze zdrowego rozsądku.

Krystian Pomorski

zdjęcie: theatlatic.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.