Przejdź do treści

„Niemiec płakał jak sprzedawał”, czyli (nie)idealny rynek wtórny

Rozwijający się w zabójczym tempie motoryzacyjny rynek wtórny, wymaga od sprzedających coraz to większych pokładów wyobraźni i nieszablonowego myślenia. Niektóre z ogłoszeń są niemal poetyckimi hymnami uwielbienia sprzedawanego samochodu, a swoim patosem nie ustępują w niczym „Odzie do młodości” Adama Mickiewicza. Czytając ich treść można stwierdzić, że nawet idealistyczny świat według Platona nie jest tak doskonały jak oferowane auto.

 

Dzięki kreatywności współczesnych handlarzy możemy kupić dwa auta w cenie jednego, ponieważ czasami sprzedawany model jest efektem zespawania dwóch powypadkowych, jednak o tej promocji autorzy zwykle nie chcą wiele mówić, a szkoda. Zadziwiająca jest również wiara ludzi, że 15-letni samochód ma przebieg nieprzekraczający magicznych 200 tysięcy kilometrów. Oczywiście – każdym samochodem jeździ się tylko do kościoła i po bułki raz w tygodniu. Szczególnie tymi na Zachodzie…

 

„Nic nie stuka”, „bezwypadkowy”, „bez grama szpachli” – to nie ulega wątpliwości. Tak bardzo chcemy w to wierzyć, że nie dopuszczamy do siebie innej myśli. Szkoda tylko, że gdyby koło niektórych egzemplarzy przejść z miernikiem lakieru, to mierniki zaczął by płakać rzewnymi łzami. Ale czym byłoby piękno bez odrobiny „make-up’u”?

 

Nie pragnę nikogo zniechęcić do rynku wtórnego. Absolutnie. Sam uważam, że to świetna alternatywa przy kupnie samochodu, ale należy zachować szczególną ostrożność i odrobinę zdrowego rozsądku. To, co powie nam typowy pan Mirek – handlarz/przedsiębiorca nie musi być zawsze kłamstwem, ale może bardzo subtelnym mijaniem się z prawdą. Nie znaczy to jednak, że pośród natłoku przeróżnych ogłoszeń nie można znaleźć wartościowego samochodu. Jak mówią: szukajcie, a znajdziecie.

 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.