Przejdź do treści

GP Monaco – cuda nie z tej ziemi.

O GP Monako słów kilka.

Tegoroczny wyścig na ulicach Monte Carlo wspominać będziemy z dwóch powodów – pierwszy to kraksa Maxa Verstappena, a drugi to kolosalny błąd w Mercedesie, który pozbawił Lewisa Hamiltona zwycięstwa.

Podziwiam młodego Verstappena. Choć ma dopiero 17 „wiosen” to potrafi pokazać co to znaczy dobra jazda. Max po raz kolejny dał popis, szkoda tylko, że finał nie był tak samo dobry jak sama jazda. Kolejne DNF dla kierowcy Toro Rosso za ukończenie wyścigu na bandach. Max walczył dzielnie, atakował Grosjeana, lecz jak to często bywa w takich momentach – przedobrzył. Po wyścigu stwierdził, że wina leży po stronie kierowcy Lotusa, który zaczął hamować wcześniej niż zwykle, kompletnie go zaskakując. Sędziowie stwierdzili jednak, że wina leży po stronie Verstappena i na starcie kolejnego GP zostanie cofnięty o pięć pozycji.

fot. Mark Thompson/Getty Images
fot. Mark Thompson/Getty Images

Max miał sporo szczęścia – czołowe uderzenie przy naprawdę wielkiej prędkości mogło mieć nieciekawy finał. Na szczęście kierowca Toro Rosso był w stanie opuścić wbity w ochronne bandy bolid o własnych siłach.

Czy Verstappen przesadza? Czy na siłę stara się wszystkim udowodnić, że jest kierowcą z najwyższej półki? Czy to jeszcze budzi podziw? Gdzie znajduje się ta magiczna granica między dobrą jazdą na poziomie a pragnieniem udowodnienia komuś czegoś? Atakuj – nawet jeśli miałbyś to przypłacić wizytą na bandzie… przynajmniej będą mówić, że próbowałeś, a nie, że nie byłeś w stanie.

Kolejny temat numer jeden to Mercedes i jego epicka wpadka z 3 sekundami. Ekipa ściągnęła Lewisa Hamiltona na wymianę opon gdy na torze obecny był samochód bezpieczeństwa. Niestety, w wyliczeniach był błąd sięgający 3 sekund. Wpadka kosztowała Hamiltona zwycięstwo, które przypadło Nico Rosbergowi.

fot. Mercedes AMG Petronas
fot. Mercedes AMG Petronas

Mina Hamiltona mówiła sama za siebie, Mercedes zaraz po zakończeniu GP zwołał zebranie. Ciekawe ile osób przyjrzało się mowie ciała i temu, co mówi Rosberg. Choć twierdził, że przykro mu z powodu tego co się stało, to widać było, że wolałby powiedzieć raczej coś w stylu „no sorry Lewis, miałeś pecha a ja nie mam zamiaru z tego powodu płakać”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.