Przejdź do treści

Nieekologiczny VW sukcesem GM?

nieekologiczny VW - afera

Jedna z największych afer w historii najnowszej motoryzacji przybiera na sile. Volkswagen już wie, że zafałszowanie pomiaru czystości spalin w silnikach diesla było fatalnym błędem, którego konsekwencje będzie odczuwać jeszcze przez długi czas. Ale czy tak nieistotny problem, jak czystość spalin, może być tylko przykrywką dla o wiele poważniejszego skandalu?

Jak to wszystko się zaczęło? Agencja Ochrony Powietrza (jeden z działów kalifornijskiego departamentu – ARB) w USA ustaliła, że blisko 480 000 samochodów VW ma zainstalowany system ograniczania emisji spalin, który załącza się jedynie podczas oficjalnych pomiarów testowych. Silnik przechodzi wtedy w wyjątkowo oszczędny tryb pracy. W warunkach drogowych samochody zanieczyszczają powietrze w większym stopniu, niż pozwalają na to przepisy w Stanach Zjednaczonych. Karuzela podejrzeń zaczęła kręcić się coraz szybciej.

Volkswagen przyznał, że problem dotyczy blisko 11 milionów aut na całym świecie, także w Polsce. W trzecim kwartale 2015 roku przeznaczy blisko 6,5 miliarda dolarów na niezbędne modyfikacje. Ma zarazem nadzieję na „odzyskanie zaufania klientów”. To akurat kwestia czasu. Gorzej z rozczarowaniem ze strony konkurentów, którzy walczą przecież o palmę pierwszeństwa w zakresie ekologii , oraz zdenerwowanych akcjonariuszy.

Odnosząc się do sprawy Volkswagena, trudno nie wrócić pamięcią do afery z zacinającym się pedałem gazu w Toyotach. Wizerunek porządnie wykonanych i ładnych samochodów został znacznie nadszarpnięty. Akcja serwisowa związana z naprawą aut objęła blisko 4,2 miliona egzemplarzy. Różnica polega jednak na tym, że w Toyocie problem wystąpił przez nierozsądne rozmieszczenie dywaników. Koncern nie dowierzał w możliwość awarii , ale zorganizował akcję serwisową i sprawa ucichła. Volkswagen natomiast miał pełną świadomość tego, co robi. W ekologicznym wyścigu sięgnął po środki niedozwolone.

W niekorzystnej sytuacji zostali postawieni także klienci w Niemczech, którzy zakupili nowe auta. Przez wzgląd na zafałszowany wynik pomiaru czystości spalin, mogli mieć oni problemy podczas wykonywania okresowego badania technicznego. Jeśli sprawa nie wyszłaby na światło dzienne, w wielu przypadkach byliby zmuszeni sprzedać swoje „nieekologiczne” samochody na przykład do Polski.

Michael Horn, przedstawiciel VW w USA, który prezentował niedawno model najnowszego Passata, nie obija w bawełnę przyznając, że producent „totalnie spier*olił sprawę”. Sprzedaż niemieckich samochodów w Stanach momentalnie spadła. Co więcej, najnowsze doniesienia na temat afery mówią o tym, że starannej kontroli zostaną poddane wszystkie diesle pochodzenia VW znajdujące się w… Korei Południowej.

Nie popieram tego, co zrobił Volkswagen, ale chcę zauważyć jedno – z punktu widzenia bezpieczeństwa kierowcy sprawa nadmiernej emisji NOx jest zupełnie nieistotna. Normalnie nikt nie zwróciłby na to uwagi. Zastanówmy się, dlaczego ta nieprawidłowość została wykryta dopiero teraz, jeśli problem istniał od dłuższego czasu? Odpowiedź na to pytanie jest bliżej, niż sądzicie.

Sprawa Volkswagena w USA przykryła kompromitację General Motors. O co chodzi? General Motors chciało zamieść pod dywan fakt awarii układu zapłonowego. Powodował on wyłączenie silnika podczas jazdy. Bardzo długo zwlekano z organizacją akcji serwisowej, bo byłoby to równoznaczne z przyznaniem się do fatalnego w skutkach błędu. Według najnowszych danych życie straciło przez to blisko 170 osób. Sąd w USA skazał GM na karę 900 milionów dolarów. A ile osób zginie przez to, że najnowszy Golf nie będzie eko?

Chodzi o odwracanie uwagi od naprawdę istotnych problemów. Oszustwo Volkswagena jest niczym w porównaniu do koszmaru, jaki zaserwowało klientom amerykańskie General Motors. Czy to nie dziwne, że największy europejski konkurent dostaje po twarzy właśnie wtedy, kiedy sąd w Stanach orzeka winę General Motors?

Co musi zrobić Volkswagen? Zapłacić ogromne pieniądze w ramach kary – to po pierwsze. Nawet 18 miliardów dolarów rekompensaty powinno dać do myślenia. Bez wątpienia ograniczy to ekspansję marki i rozwój technologiczny, w którym niemiecki koncern wiele innych marek (w tym General Motors) bije na głowę. Musi także zmodyfikować blisko 11 milionów samochodów, by spełniały określone warunki.

Najtrudniejsze jednak będzie odzyskanie twarzy, zarówno w salonach, jak i w mediach społecznościowych. Niechętni samochodom dla ludu internauci już rozpoczęli czarny PR. A co wy sądzicie o wpadce jednego z najbardziej zasłużonych producentów samochodowych w historii? A może ma to jakiś związek ze sprawą wadliwych stacyjek General Motors? Czekam na Wasze komentarze.

Nieekologiczny VW to dopiero początek afery, której końca i skutków nie jesteśmy w stanie przewidzieć

Krystian Pomorski

1 komentarz do “Nieekologiczny VW sukcesem GM?”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.