Przejdź do treści

Grand Prix Chin – rywalizacja na całego !

Grand Prix Chin – trzecia runda tegorocznych mistrzostw świata F1 już za nami

Wyścig o Grand Prix Chin zakończył się za samochodem bezpieczeństwa – z dubletem dla kierowców Mercedesa oraz miejscem na podium dla Sebastiana Vettela.

f1 grand prix chin
fot. Mercedes AMG Petronas

Dyspozycja stajni z Maranello zaskakuje na plus – podobnie było w przypadku Williamsa rok temu. Dziś obie stajnie biją się o miejsca od 3 do 6, choć patrząc na dyspozycję Ferrari można stwierdzić, że ekipa jest nieco przed Williamsem. To cieszy oko i napędza stracha w Mercedesie. Choć Srebrne Strzały wciąż „kręcą” kosmiczne czasy i ich przewaga nadal jest spora, to nie mogą spać spokojnie. Czując oddech Ferrari na swoich plecach ekipa na GP Chin przywiozła nowe przednie skrzydło, które dało zadowalające efekty.

Niestety, nie obyło się bez kontrowersji. Choć team wywalczył dublet, to w mediach mówi się głownie o konflikcie na linii Rosberg – Hamilton. Obaj panowie zaliczyli ostrą wymianę zdań na konferencji prasowej po wyścigu. Nico zarzucił Hamiltonowi sabotowanie jego wyścigu i celowe spowalnianie go, by dojechał go Vettel. Lewis z kolei stwierdził, że nie w jego interesie leży kontrolowanie wyścigu Nico i jeśli chciał to zrobić – mógł, ale tego nie zrobił. Nie zrobił, bo ekipa powiedziała „nie”. Dlaczego? Strategia. W interesie Mercedesa leży wywalczenie mistrzostwa świata w klasyfikacji generalnej konstruktorów, więc będą ustawiać strategię tak, by wywieźć z wyscigu maksymalną ilość punktów nawet gdyby miało się to odbyć kosztem jednego z zawodników i wyborem dla niego gorszej strategii. Cóż, nie pozostaje nic innego jak zacisnąć zęby panie Rosberg i walczyć. Walczyć o lepsze czasy okrążeń, o lepsze wyniki, lepsze pozycje startowe.

fot. Mercedes AMG Petronas
fot. Mercedes AMG Petronas

Nerwy i rosnące ciśnienie to nie tylko problem Mercedesa, bo w Red Bullu i Toro Rosso znów jest się o co wściekać. Jednostka napędowa w bolidzie Daniila Kvyata skończyła w płomieniach, silnik w bolidzie Maxa Verstappena postanowił pójść do piachu na kilka okrążeń przed metą. I to w jakim miejscu – na prostej start/meta, przez co konieczne było wypuszczenie samochodu bezpieczeństwa, który doprowadził stawkę aż do mety. Pecha miał też Pastor Maldonado – złośliwi powiedzą pewnie „a kiedy on nie miał pecha?” lub „na Pastora zawsze można liczyć”. Nie inaczej było tym razem – efektowny bączek, przestrzelenie wjazdu do alei serwisowej przez zblokowane koła i kraksa z Jensonem Buttonem (ale tu zaznaczam, że nie była z winy Wenezuelczyka). Numer 13 na jego bolidzie to chyba nie był najlepszy pomysł.

Świetnie Sauber – obaj kierowcy w punktowanej dziesiątce, oba Williamsy za Ferrari. Na pochwałę zasługuje też Manor, który zdołał w kwalifikacjach zmieścić się w regule 107 procent i dojechać do mety oraz McLaren, choć w tym przypadku pierwsze co mi przychodzi do głowy to myśl „Boże, widzisz i nie grzmisz… wymieniam McLaren u boku Manora”. Niemniej jednak ekipa z Woking szybko idzie naprzód. Patrząc na to, gdzie byli w Australii i gdzie są obecnie, to progres jest obiecujący, choć do czołówki jeszcze daleka droga.

fot. Sauber F1 Team
fot. Sauber F1 Team

Przed nami kolejna runda – GP Bahrajnu. Ciekawa jestem, co zaprezentują nam zespoły tym razem i czy atmosfera w Mercedesie ulegnie poprawie. I ile silników Renault padnie tym razem…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.