Przejdź do treści

Kwiat torpedą dnia, czyli podsumowanie Grand Prix Chin 2016

Grand Prix Chin 2016 było naprawdę szatańskie. Szóste z rzędu zwycięstwo kierowcy z numerem 6 (tak dla jasności – Nico Rosberg), a także po raz szósty cała stawka bezproblemowo dojechała do mety. Przypadek? Nie sądzę.

SNE21963

Praktycznie już od środy wiedzieliśmy, że zapowiada się fajny weekend. Wszystko za sprawą fotki ze wspólnej kolacji kierowców F1, która królowała w mediach społecznościowych. Co prawda niektórych zawodników zabrakło, na przykład takiego Kimiego Raikkonena. Na Facebook’u zaproponowaliście naprawdę fajne miejsca, w których w mógł w tym czasie przebywać Fin. „Pod stołem”, albo „Nie ma alkoholu, nie ma i Kimiego” to tylko niektóre z Waszych pomysłów. Jakimś dziwnym trafem wszyscy nawiązywali do napojów wysokoprocentowych. Ale w końcu wśród kierowców F1 możemy wyróżnić dwa typy – Finów i pozostałych.

160061_cin

Co najbardziej będzie kojarzyć się z tegorocznym Grand Prix Chin? Zdecydowanie torpedy i szaleńcy. Słowa Sebastiana Vettela opisujące Daniiła Kwiata chyba mają potencjał zostać najbardziej kultowymi w tym sezonie. Kto wie, może niedługo zobaczymy je nawet na koszulkach. Jeżeli chodzi o zamieszanie na pierwszym zakręcie to zdania są naprawdę podzielone. Temat chyba trochę wymknął się spod kontroli, bo tylu różnych wypowiedzi fanów na dawno nie czytałam, a przecież każdy z nich ma rację! Dobrze, że przez Internet nie można się pobić.

Ale wróćmy do przedmiotu sporu. Kwiat nic nie robił sobie z zarzutów czterokrotnego mistrza świata, więc atmosfera przed ceremonią na podium była naprawdę napięta. A co jeżeli tak naprawdę Seb i Daniił wcale nie rozmawiali o torze jazdy, a zastanawiali się jak rozdzielić koszty za środową kolację? Kwiat i dwie butelki wódki? Wcale bym się nie zdziwiła. Rosjanin to Rosjanin, ma potencjał.

P-20160417-00245_HiRes JPEG 24bit RGB

 

W sumie bardzo mało napisałam o Nico Rosbergu. Praktycznie cały jego przejazd od startu do mety, bo wyścigiem tego nazwać nie można, przebiegł bardzo spokojnie. W Chinach Nico chyba nie chciał bawić się z innymi kolegami z toru, a operatorzy kamer w pewnym momencie nawet o nim zapomnieli. Za to swoim skokiem radości Rosberg dołączył do grona kierowców, którzy wykonywali naprawdę przedziwne wygibasy na najwyższym stopniu podium. Co ciekawe, najśmieszniejsze skoki były zawsze autorstwa kierowców Ferrari. Czy Rosberga czeka wkrótce zmiana koloru kombinezonu na czerwony?

Kolejne Grand Prix dopiero za dwa tygodnie w Rosji. Wyścigi takie jak ten niedzielny chciałoby się oglądać co tydzień. Mimo całej sympatii do Nico Rosberga, mam nadzieję, że jednak nastąpi jakaś zmiana na najwyższym stopniu podium.

160074_cin

Aleksandra Szczygieł
autorka bloga
http://F1naobcasach.blogspot.com/

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.