To wspaniałe, mieliśmy łatwy weekend. Wszystko zawdzięczamy kontrolowaniu tempa i dbaniu o opony – Lewis Hamilton
Mercedes zdobywając w Grand Prix Chin dwa najwyższe stopnie podium sprowadził Ferrari z powrotem na ziemię, które po zwycięstwie w Malezji miało ochotę na jeszcze więcej…
Wyścig zakończył się za samochodem bezpieczeństwa, który został wywołany na tor w 54/56 okrążeniu przez Maxa Verstappena, a raczej jego Toro Rossa i silnik, który podziękował za współpracę wybuchając na prostej startowej.
Holender jechał kolejny dobry wyścig i zmierzał po 8 punktów – niestety silnik miał inne plany.
Lewis nie musiał dziękować za wyjazd na tor Berndowi Maylanderowi. Z Sebastianem Vettelem było już zupełnie inaczej. Zespołowy kolega – Kimi Raikonnen – miał świeższe opony i w momencie wyjazdu no tor SC miał do Vettela już tylko 1.3 sekundy straty (i dwa kółka na złapanie Sebastiana).
Duet Williamsa nie był wstanie nawet zagrozić dziś Ferrari zajmując 5. (Felipe Massa) i 6. (Valtteri Bottas) pozycję. Na siódmym miejscy zameldował się Romain Grosjean, który dowiózł tym samym pierwsze punkty dla Lotusa w tym sezonie.
Punkty dla Saubera dowiózł Felipe Nasr. Po jego problemach w Malezji to dobra wiadomość dla zespołu, tym bardziej, że jeszcze punkcik przyjechał wraz z Marcusem Ericssonem (10.)
Na dziewiątym miejscu znalazł się Daniel Ricciardo, który miał ogromne problemy na starcie i przed pierwszym zakrętem spadł prawie na sam koniec stawki.
Button wraz z Pastorem Maldonado toczyli niesamowitą walkę na torze. Niestety na 49. okrążeniu Jenson przy dohamowaniu do pierwszego zakrętu wjechał w tył Lotusa – dla Wenezuelczyka oznaczało to koniec wyścigu. Button dostał później 5 sekundową karę.
Weekendu do udanych nie zaliczy także Carlos Sainz. Obrót na drugim okrążeniu oraz problemu ze skrzynią biegów pozwoliły mu na zajęcie jedynie 13. lokaty. Z dwoma okrążeniami straty do lidera dojechali obaj kierowcy Manor Marussia.
Źródło: f1.com, daimler.com