Tavria – Damis
Początek tej historii sięga roku 1995, kiedy warszawska firma Damis Motor Poland otworzyła w halach przy ul. Brzezińskiej w Łodzi, montownię ukraińskich samochodów marki ZAZ Tavria. Zaprezentowany w 1987 roku samochód cieszył się w Polsce, na początku lat 90-tych dużą popularnością. Za cenę niewiele wyższą od Malucha, można było stać się właścicielem pojazdu, który gwarantował wygodną podróż czterem dorosłym osobom z bagażem. Za Tavrią przemawiał także dosyć nowoczesny kształt karoserii i przyzwoity silnik 1.1 litra o mocy 53 KM. Wymienione zalety wpłynęły zapewne na podjęcie decyzji o popularyzacji tego pojazdu w Polsce. W stosunku do ukraińskiego odpowiednika, łódzkie Tavrie wyróżniały się nieco lepszymi materiałami i precyzyjniejszym montażem. Zastosowano wiele elementów produkcji polskiej, między innymi opony, akumulatory, instalacje elektryczne. Na liście wyposażenia seryjnego znalazł się katalizator i wspomaganie układu hamulcowego. „Polskie” Tavrie zostały skuteczniej zabezpieczone antykorozyjnie od egzemplarzy ukraińskich, po latach eksploatacji widać mniejszą ilość „brązowych wykwitów”. W sumie na rynku polskim sprzedano 6 000 sztuk tych samochodów.

Drugi etap – Yugo
Firma Damis rozszerzyła w 1999 roku ofertę składanych w Łodzi pojazdów, podpisując umowę z fabryką w Kragujevacu. W cennikach nowych samochodów pojawiły się trzy modele Koral, Koral Cabrio i Florida, znanej marki Yugo. Pierwszy z modeli został zaprezentowany w 1980 roku. Nie była to nowa konstrukcja, tylko głęboko zmodernizowany Fiat 127, wywodzący się z lat 70-tych. Zaawansowany wiek Korala widać chociażby po kształcie kanciastej karoserii z tzw. „rynienkami”. Pod maską montowano dwa silniki 1.1 i 1.3, które otrzymały nowy osprzęt firmy Bosch. Za model ten z podstawową jednostką 1.1 należało w 1999 roku zapłacić 19 000 zł. Uważam, że najatrakcyjniejszym samochodem, montowanym w Łodzi był Yugo Florida. W przeciwieństwie do mniejszego Korala, kompaktowy pojazd zaprezentowany w 1988 roku, wyróżniał się atrakcyjną na ówczesne czasy linią karoserii, której autorem był sam Giorgio Giugiaro. Najbardziej zbliżonym stylistycznie pojazdem do Floridy jest Citroen ZX, debiutujący na rynku dopiero w 1991 roku. Powróćmy jednak do auta z Kragujevacu, które cechuje przestronne wnętrze, duży bagażnik o pojemności 410 dm oraz niezły silnik z wielopunktowym wtryskiem paliwa o mocy 68 KM. Pomimo tych niewątpliwych zalet oraz cenie wynoszącej zaledwie 25 000 zł, Floridzie jak i pozostałym modelom Yugo, czyli Koralowi i Koralowi Cabrio nie udało się odnieść sukcesu na „naszym” rynku.
Co więc zdecydowało o porażce?
Moim zdaniem brak zaufania do marki, niedostępność wyposażenia z zakresu bezpieczeństwa i komfortu, zaledwie dwa salony sprzedaży oraz niekorzystne warunki gwarancji, roczna mechaniczna i dwuletnia perforacyjna. Po zmontowaniu jedynie 700 egzemplarzy wszystkich odmian Yugo, wycofano się z dalszych planów sprzedaży tych samochodów. Zaprzestano też montażu ukraińskich Tavrii, które były na koniec XX wieku samochodami już przestarzałymi i kiepsko wykonanymi. Tak zakończyła się era samochodów Made in Łódź.
Michał Świercz
To już kolejne znalezisko w ostatnich latach. Od ponad 3 dekad te samochody były nie używane, zalegały gdzieś zapomniane w szopie. (więcej…)
Myśląc o TOP10 najdroższych samochodach świata można oprzeć się wrażeniu, że znajdą się tam auta warte około 5 mln dolarów. Jednak taka kwota przy klasycznych „białych krukach” jest co najmniej śmieszna.
Koenigsegg CCXR Trevita, który został sprzedany za nieco ponad 4,8 mln funtów nie znalazł się nawet pośród stu najdroższych samochodów. Jeśli myślicie, że wygrana na loterii pomoże Wam w kupnie niepowtarzalnego, niesamowicie rzadkiego klasycznego samochodu to możecie się nieco rozczarować. Aby spełnić takie samochodowe marzenie, to oprócz wygranej w totka, powinniście obrabować bank. Ewentualnie kilka banków.
Jak prezentuje się ranking TOP10 najdroższych samochodów świata? Odpowiedź znajdziecie poniżej. Ranking został ustalony na podstawie cen, za które sprzedano samochody na aukcjach. Kwoty przedstawione są w dolarach, ponieważ większość z zaprezentowanych samochodów zakupiono w USA.
Miejsce 10:
Ferrari 375-Plus Spider Competizione
Cena: $18,400,000
Miejsce 9:
Ferrari 250 GT SWB California Spider
Cena: $18,500,000
Miejsce 8:
Alfa Romeo 8C 2900B Lungo Spider
Cena: $19,800,000
Miejsce 7:
Jaguar D-Type
Cena: $21,780,000
Miejsce 6:
Ferrari 275 GTB/C Speciale
Cena: $26,400,000
Miejsce 5:
Ferrari 275 GTB/4 S NART Spider
Cena: $27,500,000
Miejsce 4:
Ferrari 290 MM
Cena: $28,050,000
Miejsce 3:
Mercedes-Benz W196
Cena: $29,600,000
Miejsce 2:
Ferrari 335 Sport Scaglietti
Cena: $35,700,000
Miejsce 1:
Ferrari 250 GTO
Cena: $38,115,000
Źródło: autocar.co.uk
Finałowa runda Classicauto Cup w Kielcach
W minioną sobotę na Torze Kielce rozegrano ostatnią w tym sezonie eliminację w ramach pucharu Classicauto Cup 2016. Na znanym ze śliskiego asfaltu torze rywalizowało ze sobą ponad 150 kierowców. W tym dniu odbył się również finał pierwszego w historii pucharu Toyota Cup.
Seria Classicauto Cup skierowana jest do właścicieli samochodów klasycznych i youngtimerów, wyprodukowanych przed 2000 rokiem. Podczas ostatniej eliminacji wystartowało ponad 150 kierowców. Wśród nich byli kierowcy sportowych modeli Toyoty, którzy konkurowali ze sobą również w ramach pucharu Toyota Cup.
„Puchar Toyoty już od pierwszej eliminacji cieszy się bardzo dużą popularnością. Tak było też w Kielcach. Wśród samochodów pojawiły się oczywiście trzy nasze klubowe Toyoty, czyli modele Celica szóstej generacji – wyjaśnia Michał Horodeński, prezes Toyota Team Classic. – Bardzo się cieszę, że jako zespół udało nam się wystartować we wszystkich eliminacjach i w każdej zdobyć puchary w klasie oraz Toyota Cup. Jak na debiutantów to bardzo udany sezon”.
Motointegrator Classicauto Cup jest największym pucharem dla samochodów klasycznych i youngtimerów. Startujący w nim kierowcy dzieleni są na klasy pojemnościowe w sześciu grupach. W tym roku zawody zostały rozegrane na czterech torach – w Ułężu, Kielcach, Białej Podlaskiej i na torze Jastrząb. Oprócz klasyfikacji generalnej, dodatkowo w ramach MCC rozegrane zostały puchary dedykowane: Toyota Cup, Mercedes Challenge, Muscle Car Challenge i WRC Challenge.
Źródło: complexPR
Emocje z Rajdem Mikołowsko-Zorskim powoli opadają, a patrząc na przebieg rajdu było ich całkiem sporo. Dzisiaj skupiamy się na imprezie towarzyszącej pierwszej rundzie Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Śląska, mianowicie cykl Historyczny Rajdowy Puchar Polski (HRPP).
Mieliśmy okazję porozmawiać na mecie z inicjatorem tego cyklu, Panem Mirosławem Miernikiem:
Redakcja: Jest Pan głównym organizatorem i inicjatorem cyklu HRPP, osobą, która działa w kierunku by pokazać te piękne samochody kibicom na odcinkach rajdowych. Czy to była trudna praca w przywracaniu pucharu?
M. Miernik: Praca była trudna, ponieważ jest to praktycznie powołanie nowej dyscypliny sportu w Polsce. Federacja Sportów Samochodowych uznaje samochody historyczne za oddzielną dziedzinę sportu. Wprowadzenie takiego czegoś wymagało czasu. Myśmy pracowali nad tym od 2012, praca była trochę mrówcza, ale udało nam się to zrobić. Powiem zupełnie też szczerze, że wbrew powszechnej opinii Główna Komisja Sportu Samochodowego, jej przewodniczący – szef Komisji Rajdowej – okazali nam ogromną pomoc i ogromne zaufanie, bo dzięki nim ten cykl został powołany.
R: HRPP to jazda na czas czy też przyjemność?
M.M. To przed wszystkim przyjemność. My to robimy z miłości do tych samochodów. Ja powiem tak, że wg załącznika K, który jest częścią kodeksu samochodowego FIA, my jeżdżąc samochodami sportowymi, historycznymi aktywnie celebrujemy sport. Pokazujemy te samochody tam gdzie one powinny być – na odcinkach specjalnych, nie w muzeach. One muszą jechać na odcinkach specjalnych, bo dopiero wtedy dobrze wyglądają i notabene najlepiej się czują.
R: Czy te załogi, które widzimy dzisiaj będą brały udział w następnych rundach?
M.M. Tak, ja sądzę, że to już jest stała ekipa aczkolwiek co chwilę dołączają się kolejni ludzie, kolejne samochody są przygotowywane. Nie było takiego cyklu i nie było takich wymogów. My wymagamy, żeby samochody były oryginalne. Żaden z samochodów nawet z kategorii 5 i 6 nie może mieć zamontowanych części wyprodukowanej po 31 grudnia 1990 roku.
R: Bardzo dziękujemy za rozmowę i do zobaczenia na następnych rundach.
M.M. Również dziękuję, mam nadzieję, że spodoba się czytelnikom.
Niejednokrotnie to nazwa danego modelu nadaje mu sens istnienia i pozwala pokazać się całemu światu. Oto kilka perełek w motoryzacji.
Buick Roadmaster – „pan dróg” połączenia tych wyrazów po raz pierwszy marka Buick użyła w 1936 roku. Drugi raz to już rok 1991 i luksusowy tylnonapędowy sedan.
Ferrari Testarossa to prawdziwa klasyka, nie tylko dla fanów włoskiej motoryzacji. Testarossa, czyli czerwona głowa, została zaprezentowana w 1984 roku.
Chevrolet Corvette
Corvette dla fanów mórz i oceanów to nie tylko 460 koni pod maską potwora V8, ale także okręt wojenny przeznaczony do niszczenia okrętów podwodnych lub nawodnych. Jak, więc na niszczyciel przystało, samochód o inicjałach CC po prostu zmiata swoją konkurencję z asfaltowych ścieżek.
Alfa Romeo Disco Volante to koncept oparty na Alfie 1900, którego produkcja rozpoczęła się w 1952 roku. Silnik o pojemności 1900 centymetrów sześciennych miał moc 160 koni mechanicznych i był wstanie rozpędzić Disco do 220 km/h. Stworzono nawet 3.5 litrową wersję dla Manuela Fangio.
Eagle Talon, czy Mitsubishi Eclipse?
AMC Javelin pamięta czasy 3-biegowego automatu i 4-biegowej skrzyni manualnej… muscle car!
De Tomaso Mangusta to 400 sztuk wyprodukowanych pomiędzy 1967 a 1971; aut stworzonych, aby konkurować z Shelby Cobrą. Nazwa „Mangusta” ma pochodzić od mangust, czyli zwierząt, które polują na kobry. Cała historia opiera się obietnicy silników Froda dla De Tomaso, które ostatecznie trafiły jednak do Shelby.
Oldsmobile Cutlass wziął swoją nazwę od krótkiej pirackiej szabli
Jest i on – Lamborghini Diablo – prawie pół tysiąca koni mechanicznych i prędkość maksymalna 329 km/h! Na początku lat 90. był najszybszym samochodem na świecie, pokonując Ferrari F40 o 1 km/h.
1 z 3 egzemplarzy Ferrari Thomassima z 1967 roku trafił właśnie na jeden z portali aukcyjnych w cenie 9 milionów dolarów
Thomassima jest jakby starszym bratem Ferrari P4/5 by Pininfarina. Projekt ten jest zasługą Piere Drogo z Drogo Carrozeria Sports Cars, który inspirację do stworzenia tego dzieła sztuki czerpał z poprzednich wyścigowych modeli Ferrari i Alfa Romeo.
Samochód został zbudowany w 1966 roku przez Toma Meade i odsłonięty w 1968 na Pebble Beach Concours d’Elegance. Przepiękne kształty niczym z Ferrari 330P4 skrywają silnik V12 z Ferrari 250 o mocy 240 KM.
Auto zniknęło w 1971 roku i dopiero w tym – po 44 latach – ujrzało światło dzienne na Concorso Italiano po siedmio letniej renowacji. Samochód, który trafił na aukcję to drugi z trzech modeli. Ostatni znajduje się w muzeum Ferrari w Modenie, a oryginał został zniszczony przez powódź.
Dodge Charger RT z szalonych lat 70′. W tym temacie nie trzeba nic dodawać. Albo się je uwielbia albo są nic niewarte – w tej sprawie trudno przekonać którąkolwiek stronę.
My je uwielbiamy 🙂
Dodge Charger był odpowiedzią Dodge’a na nową modę samochodów typu muscle car zapoczątkowaną przez Pontiaca GTO. Bazą dla Chargera był średniej wielkości Dodge Coronet oparty na płycie podłogowej Chrysler B-body. Pierwszy model zjechał z taśm produkcyjnych w 1966 roku, cechował się 2-drzwiowym nadwoziem typu fastback. Produkcję Chargera zakończono w 1978, powstały cztery generacje modelu. Ostatnia z nich oparta została na Chryslerze Cordoba.
Ferrari 250 GTO produkowane w latach 1962-1964 (33 szt.) kosztowało jedyne 18000$. Dziś ta ikona motoryzacji jest wyceniana na niebagatelną kwotę 24 (SIC!) mln £.
- V12
- ~300KM
- RWD
- 2953 cm³
- 0-100 km/h: 6,2 s
- Ferrari 250 GTO by boss429
- 1962 24 HEURES DU MANS #19 Ferrari (Pierre Noblet) Jean Guichet (F) – Pierre Noblet (F) – () – res02 , #22 Ferrari (Equipe Nationale Belge) Jean Blaton dit Beurlys (B) – Leon Dernier (B)