Nie będę ukrywał: hot-hatch’e od zawsze mi się podobały. Kompaktowe, szybkie i praktyczne. Dobry samochód dla małej rodziny i idealny do weekendowej zabawy za miastem. Tak łączy się przyjemne z pożytecznym. Dodatkowo muszę się przyznać, ze Ford Focus szczególnie trafia w mój gust. Wygląda świeżo, jest przestronny i przyciąga uwagę innych, a o to właśnie chodzi. Jednak nowy Focus RS przewyższył moje wszelkie oczekiwania. Agresywny wygląd, 350 koni mechanicznych i… napęd na cztery koła. Czyżby to ideał hot-hatch’a?
Problemem hot-hatch’y był napęd na przednią oś. Oczywiście, większość samochodów ma napęd na przód. Jednak przekazywanie ponad 300 koni mechanicznych na koła, które służą także za sterowność, to jak błagać o tragedię. Co prawda, wielu konstruktorom udało się zapanować nad tym problemem poprzez zastosowanie skomplikowanych technologii. Jednak inżynierzy Forda wpadli na genialny, a jakże prosty pomysł: „stwórzmy hot-hatch’a z napędem na cztery koła”. Czy nie najprostsze pomysły są najbardziej genialne? Jeśli połączymy to z systemem TVC, który ma poprawiać sterowność, dostajemy samochód, w którym przyczepności nie brakuje. A przynajmniej nie urwie nam głowy, kiedy przesadzimy.
Mamy napęd AWD, ale co z silnikiem? W tej kwestii niemieccy konstruktorzy także nie zawiedli. Focus RS ma pod maską zmodyfikowany silnik EcoBoost z nowego Mustanga o pojemności 2,3 litra. W połączeniu z turbosprężarką Twin-scroll, 6-stopniową manualną skrzynią biegów i powiększonym intercoolerem daje moc 350 koni i moment obrotowy na poziomie 440 Nm. Jak na auto tej klasy to wynik więcej niż przeciętny. Nadal nie czujesz się przekonany? Jeśli dodam do tych liczb 4,7 s do „setki” to zmienisz zdanie? Widzę, że nadal nie działa. W takim razie przypomnę Ci, że Porsche Cayman S przyśpiesza do 100 km/h w czasie 4,9 s. Weź jeszcze pod uwagę, że Focus to 5-drzwiowy przestronny, rodzinny hatchback. Teraz to robi wrażenie, prawda?
Stylistyka nowego Forda Focusa nie pozostawia złudzeń jaki samochód mamy przed sobą. Agresywny, zadziorny design mówi nam wszystko. W dodatku rzucający się w oczy grill i spliter na zderzaku. Już patrząc na przód Focusa, widzimy, że mamy do czynienia z rasowym samochodem sportowym. Cała bryła samochodu jest bardzo spójna i każda cześć dobrze się komponuje. Jeśli do tego dodamy poszerzone nadkola, progi i zderzaki, otrzymujemy samochód, który świetnie się prezentuje i z pewnością wzbudzi zazdrość nie jednego współużytkownika dróg. Designerską „wisienką na torcie” jest duży spojler na tylnej klapie i magiczne literki „RS”.
Na pokładzie Focusa nie zabrakło również ciekawych systemów, które mają wzmocnić wrażenia z jazdy. Jak wspominałem wyżej występuje tu napęd na cztery koła. Nie jest to jednak zwykły napęd AWD. Wspomagany jest przez innowacyjny system Ford Performance All-Wheel-Drive z dynamicznym rozdziałem momentu obrotowego, dzięki czemu przyczepności ma być pod dostatkiem.
Kierowca może także wybierać pomiędzy trybami jazdy. Do wyboru ma tryb normalny, sportowy i wyczynowy. Każdy z nich zmienia ustawienia napędu, amortyzatorów, układu ABS, wspomagania układu kierowniczego, a nawet… dźwięku silnika. Wartym uwagi jest także system Launch Control, który konfiguruje zawieszenie i układ napędowy w ten sposób, aby zapewnić jak najlepsze przyśpieszenie.
Jest szybko, jest ładnie… a w dodatku może być także rodzinnie. Niestety – wszystko, co tak dobrze brzmi, także swoje kosztuje. Ford Focus RS kosztuje 151 790 zł, a to dużo więcej niż wartość przeciętnego kompaktu. Dla porównania ceny „zwykłego” modelu zaczynają się od 64 290 zł. Jednak na tylnej klapie nie znajdziemy wtedy dużego spojlera i literek „RS”. Nie dostaniemy także 350 koni pod maską. Wydać ponad 150 tyś. na hatchback’a – szaleństwo? Może. Ale może w tym szaleństwie jest metoda.
Sławek Farbaniec
Wczoraj 9 kwietnia ruszyła siódma edycja znanych w Małopolsce zawodów SJSMaxiOes organizowanej przez Automobilklub Śląski Koło w Krakowie. Rajd był trudny i wymagający. Między innymi z powodu deszczu, który przez cały czas padał. Mimo wszystko impreza była przygotowana na wysokim poziomie. (więcej…)
Modern Talking, ABBA i… hot hatch’e. To symbole lat 80. Tak, hot hatch’e – usportowione wersje kompaktowych hatchbacków. Przebojem wdarły się na motoryzacyjną listę przebojów już wtedy, a ich popularność nie maleje do dzisiaj. Zaczęło się od takich modeli jak Ford Fiesta XR2, czy też Peugeot 205 GTI, ale swoje „pięć groszy” dorzuciło także Renault, wprowadzając na rynek model 5 GT Turbo. Francuski producent kontynuuje tradycję tworzenia usportowionych kompaktów i na Motor Show w Poznaniu zaprezentuje model Renault Megane GT.
Wygląd nowego Renault to nie całkowita zmiana oblicza, a raczej facelifting. Bryła mocno nawiązuje do wcześniejszej generacji. Może się wydawać jednak, że stylistyka nieco „spoważniała” względem poprzedniego modelu. Dzięki temu design nie zdradza tak wyraźnie sportowego charakteru samochodu. Być może jest to ukłon w stronę klientów, którzy preferują subtelniejszego Golfa GTI?
Z przodu wyróżnia się ogromne logo marki, grill zaprojektowany od nowa i duże reflektory ze specyficznymi podłużnymi wypustkami u dołu. Te spore elementy dodają wrażenia masywności i powiększają samochód optycznie. Wrażenie wielkości to nie tylko złudzenie – nowe Renault urosło względem poprzednika. Na uwagę zasługuje tylna część pojazdu, a szczególnie tylne lampy, które są bardzo efektowne i dodają nowemu Renault wdzięku. Swoim kształtem przypominają nieco klosze znane z Alfy Romeo Giulietty. Wada? Absolutnie. Akurat Włosi mogą być świetną inspiracją podczas projektowania wyglądu auta.
W środku nowe Renault to po prostu rodzinny, wygodny samochód. Stylistyka wnętrza, w tym deska rozdzielcza, jest całkiem prosta, bez zbędnych udziwnień. Symetryczne kształty i harmonia – poprawnie, ale nie zaskakująco. Uwagę zwraca duży, 8,7-calowy ekran, z którego można zarządzać multimediami. W kabinie znajdziemy również elementy, które przypominają nam, że nie siedzimy w zwykłym kompakcie. Do włączenia silnika służy przycisk z napisem „Start/Stop” – tak, jak jest w samochodach wyższej klasy. Dodatkowo można znaleźć łopatki do zmiany biegów przy kierownicy, co ma dać kierowcy poczucie, że prowadzi samochód sportowy z krwi i kości. Szczegóły, a ile dają frajdy.
Ciekawą technologią, którą zastosowano w Megane, jest wyświetlacz przezierny Head-up, dzięki któremu można odczytać najważniejsze informacje dotyczące jazdy, bez odrywania wzroku od drogi. Na pokładzie znajdziemy również inne systemy poprawiające bezpieczeństwo takie, jak: aktywny regulator prędkości, system kontroli pasa ruchu, czy także aktywny system wspomagania nagłego hamowania.
Nie zapominajmy, że mamy do czynienia z hot hatch’em, a więc jedną z kluczowych kwestii są osiągi. Pod maską kryje się 205 koni mechanicznych, pochodzących z benzynowego silnika o pojemności 1618 cm3. Cała moc jest przenoszona za pośrednictwem 7-stopniowej automatycznej skrzyni na przednią oś. W efekcie otrzymujemy przyśpieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 7,1 s, a prędkość maksymalną na poziomie 230 km/h. Wynik może nie nokautuje rywali, ale z pewnością takie osiągi mogą dawać radość z jazdy i poczucie adrenaliny. Dużym plusem jest zastosowanie systemu 4 kół skrętnych 4CONTROL, który ma zwiększyć precyzyjność toru jazdy i poprawić zwrotność.
Czego w hot hatch’ach szukają klienci? Chcą mieć rodzinny, kompaktowy samochód, który swoim wyglądem będzie zwracał uwagę innych. Komfortowy i stosunkowo oszczędny w eksploatacji, jednak ma również pozwolić na szybsze ruszenie ze świateł, a ponadto na czerpanie satysfakcji z jazdy nim. Ma być inny, niż inne.
Właśnie z takiej perspektywy należy spojrzeć na nowe Renault Megane GT. Czy będzie spełniał te wymagania? Zapowiada się obiecująco, ale na ocenę należy poczekać. Nie należy do najtańszych, bo jego ceny zaczynają się od 102 100 zł, a w ofercie konkurencji znajdziemy równie ciekawe, usportowione hatchbacki.
Sławek Farbaniec
Źródło: renault.pl