Już w najbliższą sobotę świetna okazja by zobaczyć praktycznie każdy rocznik Forda Mustanga – 250 sztuk rasowych rumaków w parku miejskim w Otwocku! (więcej…)
Jedna z gwiazd kina, obiekt westchnień każdego fana motoryzacji, żywa legenda. To wszystko kryje się pod jednym słowem – Mustang. Kto widząc go na ulicy nie przystanie na chwile i nie zacznie go podziwiać? Teraz istnieje możliwość zobaczenia go na żywo i to nie jednego, ale aż 50, ponieważ w Polskę ruszyła kolejna edycja Mustang Race!
Mustang Race to impreza organizowana przez Mustang Klub Polska. W tym roku odbywa się już szósta odsłona tego eventu. Uczestnicy wystartowali 10 sierpnia z Bóbrki na Podkarpaciu i dojechali do Arłamowa. 11 sierpnia będzie można podziwiać ich samochody w Zamościu, później kierować się będą na Janów Podlaski. Finał całej imprezy odbędzie się 13. sierpnia na mazurskim Zamku w Rynie.
Na starcie imprezy w Bóbrce nie zabrakło miłośników motoryzacji, którzy chcieli zobaczyć maszyny uczestników zlotu. Gama modeli jest bardzo szeroka – od egzemplarzy z lat 60. do najnowszych Mustangów. Dotknięcie tej motoryzacyjnej legendy, której historia sięga już pół wieku, to zawsze wspaniałe przeżycie. Charakterystyczny bulgot silnika V8 i klasyczne kształty tego modelu zawsze przyprawiają o „gęsią skórkę”.
Uczestnikom imprezy życzymy szerokiej drogi i przyczepności! Do zobaczenia na drodze!
Chyba zgodzicie się ze mną, że absolutnie niemożliwe jest wskazać jeden, i tylko jeden, samochód marzeń. W moim przypadku jest ich kilkanaście, o ile nie kilkadziesiąt. Regularnie zadają mi jednak pytania co tak naprawdę lubię. Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta – Pony Cars. Ale po kolei.
Napisałem kiedyś tekst na temat tego, że jestem całym sercem za rozwojem hybryd. Dlaczego? To mniejsze koszta serwisu niż w „normalnym” współczesnym samochodzie, wyposażonym w filtry DPF, zawór EGR, koła dwumasowe i szereg innych debilizmów, które na pewno się zepsują. Nie będę za tym tęsknił. A poza tym, to więcej paliwa do mojego V8, które na pewno kiedyś sobie kupię. I tyle mnie interesuje.
A co tak naprawdę mi się podoba? Całkiem niedawno przyjechał do nas znajomy, który jest dumnym posiadaczem absolutnie wyjątkowego Dodge’a: 1970 Hemi Challengera. Kolega z TVN Turbo śmiał się, że Pony Cars podobają się „do pierwszego zakrętu” i zgodziłbym się, gdyby nie to, że tymi samochodami po prostu nie jeździ się zbyt szybko. Nimi się delektuje.
Jasne, że znacząco różnią się konstrukcją, właściwościami jezdnymi i osiągami od współczesnych samochodów, ale wiemy dobrze, że nie o to w tym chodzi. Obejrzałem Challengera z uwagą. Facet włożył w tę furę prawie 200 000 złotych. Jak widać – szczęśliwi kasy nie liczą. Efekt jest jednak nieprawdopodobny – Dodge jest w perfekcyjnym stanie i nie pamiętam ani jednej osoby, która nie odwróciła za nim wzroku, kiedy powoli sunął ulicą.
Kiedyś nie widziałem świata poza Mustangiem i choć doceniałem wszystkie Pony Cars, to Mustang był gdzieś na piedestale. Dziś – sam nie wiem dlaczego. Może dlatego, że to właśnie Mustang jest prekursorem samochodów tego typu? I przez lata nie miał sobie równych zarówno pod względem osiągów, jak i designu? Być może. Dodge urzekł mnie jednak na tyle, że obiecałem sobie, że nie będę ich już stawiał wyżej lub niżej, bo to bez sensu. Raz, że nie ma ich tak dużo, a dwa, że w sumie widziałbym w swoim garażu wszystkie.
A wiecie w ogóle skąd określenie „Pony Cars”? Po raz pierwszy użył go Dennis Shattuck, który był w tamtym czasie redaktorem magazynu Car Life. Pony – kucyk, a Mustang – dziki koń. Wszystko łączy się w logiczną całość. To właśnie Ford Mustang wyznaczył w segmencie Pony Cars standardy i zarezerwował sobie prawo do bycia punktem odniesienia. Imponowała także lista wyposażenia dodatkowego. W latach 60-tych za dopłatą mogliście mieć Mustanga ze wspomaganiem kierownicy, radioodtwarzaczem i klimatyzacją.
General Motors nie pozostało dłużne – w roku 1967 wypuściło na rynek mocnego konkurenta, czyli Chevroleta Camaro. Dziennikarze zapytali wtedy przedstawiciela Chevroleta „Czym jest Camaro?„. Odpowiedział: „To takie małe, złośliwe zwierzę, które zjada Mustangi„. Tak zaczęła się wielka rywalizacja o serca i portfele, głównie młodszych, klientów, która trwała w najlepsze mniej więcej do połowy lat 70-tych.
Lata 70-te to stopniowy spadek zainteresowania Pony Cars. Dlaczego? Kryzys paliwowy. Pieprzona ekologia. Kwestie bezpieczeństwa. Ludzie zgłupieli i zaczęli kupować samochody kompaktowe. W 1974 zakończyła się produkcja takich legend jak Challenger, Barracuda i Javelin. Mercoury Cougar stał się bardziej luksusową wersją Thunderbirda. Co do „Thundera” to jeśli dobrze pamiętam, jeden z egzemplarzy tego wspaniałego samochodu trafił w ręce ojca Sashy Grey. A ojciec Sashy Grey był z zawodu mechanikiem. Potraktujcie to jako ciekawostkę.
Choć w 2005 roku przywrócono produkcję Mustanga, a następnie Camaro oraz Challengera, to „Pony Cars” będą kojarzyć mi się do końca życia jedynie ze wspaniałymi konstrukcjami lat 60-tych i 70-tych. Te samochody mają w sobie magię, niespotykaną już w dzisiejszych zdezelowanych i nastawionych na ekologię czasach. Wyjątkowości Pony Cars nadaje także fakt, że te auta nie były produkowane długo – w zasadzie dekadę. Jest ich zatem naprawdę niewiele.
Czy mógłbym jeździć odrestaurowanym Dodgem czy Mustangiem na co dzień? Raczej nie. Mam za duży szacunek do tych samochodów. To byłby na pewno weekendowóz. Widzę to tak: moje wielkie, bulgoczące V8, zachód słońca i ja, który jadę gdzieś bez martwienia się o to, czy moja podróż nie zakończy się na pierwszym zakręcie.
Krystian Pomorski
Holden Ute SS – Australijski rynek motoryzacyjny jest stosunkowo mały. Jednak koncern General Motors oraz Ford i tak produkują modele samochodów, które dedykowane są wyłącznie Australijczykom. Najpopularniejszymi autami tego kontynentu są sedany z mocnymi silnikami i stworzone na ich bazie niskie pick-up’y, których nabywcami stają się farmerzy, ale nie tylko… (więcej…)
W stanie Maryland w USA grupa 13 Three Motorsports zabrała na garaż Forda Mustanga i zrobiła z niego tą bestię: (więcej…)
W dobie ekologii i bezpieczeństwa ponad wszystko, fani klasycznej motoryzacji z łezką w oku wspominają czasy, kiedy jazda samochodem miała przede wszystkim sprawiać przyjemność. Sięgając pamięcią wstecz, nie sposób nie wspomnieć o kultowym Mustangu. (więcej…)
Dodge Charger RT z szalonych lat 70′. W tym temacie nie trzeba nic dodawać. Albo się je uwielbia albo są nic niewarte – w tej sprawie trudno przekonać którąkolwiek stronę.
My je uwielbiamy 🙂
Dodge Charger był odpowiedzią Dodge’a na nową modę samochodów typu muscle car zapoczątkowaną przez Pontiaca GTO. Bazą dla Chargera był średniej wielkości Dodge Coronet oparty na płycie podłogowej Chrysler B-body. Pierwszy model zjechał z taśm produkcyjnych w 1966 roku, cechował się 2-drzwiowym nadwoziem typu fastback. Produkcję Chargera zakończono w 1978, powstały cztery generacje modelu. Ostatnia z nich oparta została na Chryslerze Cordoba.