Sportowe osiągi, komfort na najwyższym poziomie i… ogromny bagażnik – to ma oferować Porsche Panamera 4 Sport Turismo. Rodzinne kombi od producenta ze Stuttgartu? Zapowiada się ciekawie…
Porsche Panamera 4 Sport Turismo ma być dostępna w pięciu różnych wariantach: Panamera 4, 4S, 4S Diesel, 4 E-Hybrid oraz Turbo. Moc nowego niemieckiego kombi będzie wahać się od 330 koni mechanicznych, do 550 KM w wersji Turbo.
Zdaniem producenta Panamera 4 Sport Turismo ma wyznaczać nowe kierunki w klasie premium. Ma łączyć sportowe osiągi i prestiż z wszechstronnością, którą zapewnia nadwozie typu kombi.
„Panamera Sport Turismo to dla nas krok w kierunku nowego segmentu, jednak przy zachowaniu wszystkich charakterystycznych dla Porsche wartości i atrybutów” – mówi Michael Mauer, szef działu Porsche Style.
Porsche podkreśla praktyczność nowego modelu, a szczególnie takie właściwości, jak duży otwór bagażowy, niska krawędź załadunku i pojemność bagażnika do 520 litrów.
Jeśli chodzi o technologię i stylistykę Sport Turismo bazuje na limuzynie. Wewnątrz samochodu znajdziemy wszystkie systemy, które znane są z Panamery 4.
Porsche Panamera 4 Sport Turismo wyposażone jest w aktywny napęd na obie osie Porsche Traction Management z wielotarczowym sprzęgłem. Dodatkowo w modelach S występuje pneumatyczne zawieszenie.
Sport Turismo to rodzinne kombi, w którym nie brakuje sportowych akcentów. Jednym z nich jest adaptacyjny tylny spojler. Dostosowuje się on do danej prędkości i wybranego trybu jazdy. Jeśli dodatkowy nacisk nie jest konieczny, chowa się, aby ograniczyć opór powietrza. Jednak kiedy potrzebna jest większa stabilność tylne skrzydło spełnia swoją rolę.
Porsche Panamera 4 Sport Turismo można już zamawiać, jednak rynkowa premiera w Europie zaplanowana jest na 7 października 2017 r. Za podstawowy model Panamera 4 Sport Turismo należy zapłacić 448 330 PLN. Jeśli jednak zamarzy się nam najmocniejszy wariant Turbo będziemy musieli przeznaczyć na niego kwotę 774 100 PLN.
Oficjalna premiera Panamery Sport Turismo odbędzie się na tegorocznych targach motoryzacyjnych w Genewie.
Źródło: Porsche Polska
Bentley – jak mówi irocznie Jeremy Clarkson – marka dla piłkarzy. Jednak coś w tym jest, ponieważ właśnie piłkarze często sięgają po samochody tego producenta. Ale czy można się dziwić? Bentley to luksus w czystej postaci w połączeniu z ogromną mocą wielkich silników. Szczególną popularność zdobył Bentley Continental GT, a w 2018 roku powinna zadebiutować kolejna generacja.
Nowa generacja Bentleya podejrzana została w czasie testów na torze. Od razu widać, że stylistycznie czerpie inspirację z modelu koncepcyjnego EXP 10 Speed 6, który zaprezentowany został na targach w Genewie w zeszłym roku.
Dzięki kilku zmianom w designie Continental GT wygląda dużo lepiej, a nawet nieco bardziej agresywnie niż poprzednia wersja. Nie wydaje się być już „naburmuszonym snobem o dziwnych oczach”. Zmiany dodały samochodowi nieco lekkości, a jego sylwetka wydaje się być bardziej dynamiczna. Jednak mimo zmian w wyglądzie, nowy Bentley Continental GT nadal ma cechy charakterystyczne dla stylistyki poprzednika.
Konstrukcja nowego Bentleya opiera się na nowej platformie o nazwie MSB, która opracowana została razem z Porsche. Niemiecki producent wykorzystał ją już w nowej generacji Panamery.
Jak mówi Wolfgang Dürheimer, szef Bentleya, konstrukcja nowego modelu będzie lżejsza niż poprzednia generacja. Mają przyczynić się do tego materiały, które zostaną wykorzystane do produkcji Continentala. Obecny model miał stalowy korpus. Teraz ma się to zmienić – wykorzystana zostanie stal o wysokiej wytrzymałości, która wzmocni korpus z aluminium.
Dzięki zastosowanym materiałom masa własna powinna się sporo zmniejszyć. Obecny model waży 2375 kg. Jednak, jak dodaje Dürheimer, nie spadnie ona poniżej 2 ton, więc Continental nadal będzie ważyć tyle, co góra lodowa.
Klienci Bentleya będą mieli do wyboru prawdopodobnie trzy jednostki napędowe. Największy silnik, który ma znaleźć się pod maską Continentala GT, to 600-konne V12. Po za nim wystąpi także V-ósemka o pojemności 4.0 l. W palecie silników znajdzie się także nowość – V6 plug-in hybrid, czyli hybrydowa jednostka o mocy 410 KM, która wykorzystana została w Porsche Cayenne.
Póki co, nie wiadomo ile będzie kosztować nowy Bentley Continental GT. Całość zapowiada się naprawdę obiecująco. Czy powtórzy sukces poprzednika?
Foto: autocar.co.uk
Nowe Porsche Panamera to próba połączenia przeciwieństw. Samochód klasy Gran Turismo z jednej strony wygodny, stworzony do komfortowej jazdy z drugiej strony sportowy, dynamiczny rodowód. Wydaje się, że Porsche dokonało rzeczy nadzwyczajnej.
Druga generacja Panamery podąża za rozwiniętą koncepcją dynamicznego samochodu czterodrzwiowego, łączy w sobie najwyższy komfort i wydajność.
Wersja Turbo dysponuje 550KM i 770Nm, pierwszą”setkę” osiąga w mniej niż 4s, a prędkość maksymalna to 308 km/h. Tak dobre wyniki osiągnięto dzięki opracowaniu na nowo silnika V8 Bi-Turbo. Okrążenie testowe na torze Nürburgring Nordschleife ten luksusowy sedan pokonał w rekordowym czasie 7 minut 38 sekund (44 czas na liście TOP100 całej historii toru!)
Jak to możliwe, że sedan ma taki potencjał? Inżynierowie Porsche wykorzystali m.in. innowacyjne, trzy-komorowe, pneumatyczne zawieszenie, elektromechaniczny układ kierowniczy, elektronicznie sterowaną przepustnicę. Wszystkimi systemami drugiej generacji Panamery steruje nowy komputer, który jest odpowiedzialny za analizę sytuacji podczas jazdy w czasie rzeczywistym i natychmiastowo koordynuje współdziałanie między systemami.
Zdjęcia: Theodor Barth
Pojawi się nowa opcja dla klientów chcących zakupić Ferrari GTC4 Lusso. W palecie silników, oprócz potężnego wolnossącego V12, znajdzie się V-ósemka. Model Ferrari GTC4 Lusso T zadebiutuje na paryskim salonie samochodowym.
Ferrari GTC4 Lusso będzie dostępne z podwójnie turbodoładowanym silnikiem V8, który pochodzi z modelu 488 GTB. Dzięki temu GTC4 Lusso T jest pierwszym czteromiejscowym Ferrari z turbodoładowaną widlastą ósemką.
Ma ona 3,9 l pojemności i osiąga moc równą 610 koni mechanicznych i 760 Nm momentu obrotowego. Ma o około 80 km mniej niż wersja V12, ale nadrabia momentem obrotowym, ponieważ widlasta dwunastka ma „jedynie” 697 Nm. Ale to nie wszystko…
Włosi zrezygnowali ze skomplikowanego napędu na cztery koło, znanego z pierwowzoru i w Ferrari GTC4 Lusso T napęd przekazywany jest jedynie na tylną oś. Dodatkowo zastosowany silnik V8 jest o wiele lżejszy niż V12. Dzięki temu masa pojazdu sporo się zmniejszyła.
W efekcie „uturbiona” wersja Ferrari GTC4 Lusso osiąga „setkę” w czasie 3,5 s, a to jedynie o 0,1 s dłużej niż egzemplarz z V12 pod maską. Większa różnica dotyczy prędkości maksymalnej, ponieważ wersja V8 rozpędzi się do 320 km/h, a V12 – do 335 km/h.
Ferrari twierdzi, że silnik V8 lepiej spisze się w codziennej jeździe, szczególnie w obszarach miejskich. Natomiast wersja z V-dwunastką pozostanie prawdziwym grand tourerem. Świadczy o tym, między innymi, różnica w zużyciu paliwa. Jak twierdzi producent z Maranello, Ferrari GTC4 Lusso T V8 ma palić 11 l/100 km, czyli o 4 litry mniej niż V12.
Nasuwa się pytanie: czy to kolejny krok do „uturbienia” całej gamy modelów Ferrari?
Źródło: Ferrari
Hybrydowe samochody cywilne już nikogo nie zaskakują – stały się codziennością. Być może za kilka lat będą stanowiły większość pojazdów na drogach. Również Porsche próbuje obrać nowy kierunek. Po potężnej sportowej hybrydzie – 918 Spyder – czas na Panamerę. Dla bardziej konserwatywnych kierowców Panamera 4 będzie dostępna w wersjach 4S, 4S Diesel i Turbo z konwencjonalnymi jednostkami napędowymi. Bardziej rewolucyjna wersja – Porsche Panamera 4 E-Hybrid zadebiutuje na salonie w Paryżu.
„Porsche Panamera 4 E-Hybrid ma w sobie geny Porsche 918 Spyder. Dla kierowcy przekłada się to na większą spontaniczność i lepsze reakcje dynamiczne” – mówi dr Gernot Döllner, szef tej linii modeli. Rzeczywiście – w konstrukcji nowej limuzyny spod szyldu Porsche nie brakuje nawiązań do 918 Spyder, ale po kolei.
Zastosowany w Panamerze napęd Porsche E-Performance to opracowane przez konstruktorów ze Stuttgartu połączenie silnika spalinowego z elektrycznym. Ma ono zoptymalizować ekonomię codziennej jazdy ze sportowymi osiągami. Jak zapewniają producenci moment obrotowy silnika elektrycznego dostępny jest natychmiast w pełnym wymiarze, a zużycie paliwa w cyklu łączonym wynosi 2,5 l/100 km. Zapowiada się ciekawie, ale jak będzie w rzeczywistości?
Pomimo, że do premiery pozostało jeszcze trochę czasu, niemiecka firma opublikowała już szczegółowe parametry modelu Porsche Panamera 4 E-Hybrid. Pod maską nowej limuzyny znajdziemy dwa silniki. Jeden z nich to 6-cio cylindrowy motor o pojemności 2,9 litra. Rozwija on moc 330 KM. Współpracuje z nim elektryczna jednostka, co w połączeniu daje 462 konie mechaniczne i 700 Nm momentu obrotowego. Bardzo przyzwoity wynik. Nawet więcej niż przyzwoity.
Dzięki temu przyśpieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje Panamerze E-Hybrid 4,6 s, a maksymalna prędkość maksymalna wynosi 278 km/h. Korzystając wyłącznie z napędu elektrycznego można rozpędzić auto do 140 km/h. Producent twierdzi, że średni zasięg samochodu wyłącznie na energii elektrycznej wynosi 51 km.
Porsche Panamera 4 E-Hybrid ma pięć głównych trybów jazdy: z napędem wyłącznie elektrycznym, z napędem wyłącznie spalinowym, pełnej mocy, żeglowania, odzysku energii oraz dodatkową funkcję SPORT Response. System ten zapewnia maksymalną szybkość reakcji dynamicznych. Tryby jazdy zmieniają się automatycznie, zależnie od potrzeb kierowcy. Można je zmieniać również ręcznie przełącznikiem zamieszczonym na kierownicy – to rozwiązanie przejęte zostało z Porsche 918 Spyder.
E-Hybrid to pierwszy model hybrydowy ze stajni Porsche , w którym baterie można ładować z gniazdka. Porsche Panamera 4 E-Hybrid wyróżnia na tle pozostałych modeli inny kolor detali, takich jak zaciski hamulcowe, wskazówki na zegarach, opaski wokół logo „e-hybrid” i oznaczenie na pokrywie bagażnika. Wszystkie te elementy polakierowane są na kolor Acid Green.
Czy Panamera w wersji E-Hybrid odniesie większy sukces w porównaniu z pozostałymi modelami z palety nowej limuzyny. A może klienci firmy ze Stuttgartu pozostaną przy bardziej konwencjonalnych motorach i wybiorą wersję z silnikami spalinowymi? Cena Porsche Panamera 4 E-Hybrid w Polsce będzie zaczynać się od 490 740 zł. W porównaniu z topową wersją Turbo, która kosztuje 746 190,00 zł, E-Hybrid to prawdziwa okazja.
Źródło: Porsche
Rozgłos po małych firmach znika zazwyczaj tak szybko, jak szybko się pojawił. Wszystkie emocje związane z takimi niszowymi producentami wypalają się zazwyczaj po pierwszym przedstawionym samochodzie. Powodem tego jest najczęściej brak funduszy na dalszy rozwój. Jednak istnieją firmy, które pomimo swoich niewielkich rozmiarów, mają spore ambicje. Jedną z nich jest amerykański Fisker Automotive – twórca zjawiskowej hybrydy, która kryje się pod nazwą „Karma”.
Firma ma podobną wizję na rozwój, co bardziej populara Tesla. Jednak istnieją również różnice pomiędzy tymi dwoma producentami – Tesla produkuje samochody elektryczne, a Fisker korzysta z technologii hybrydowej, aby w pełni wykorzystać potencjał połączenia silników elektrycznych ze spalinowymi. Siedziba tej drugiej firmy znajduje się w Kalifornii, jednak samochody są również produkowane w fińskiej fabryce – w tej samej, z której pochodzą Porsche Boxster i Cayman.
Model Karma został zaprezentowany na międzynarodowych targach motoryzacyjny w Detroit w 2008 roku. Jego projektantem był Duńczyk – Henrik Fisker, który pracował również przy tworzeniu takich modeli, jak BMW Z4, Aston Martin DB9 Volante i V8 Vantage.
Karma to czterodrzwiowa limuzyna, która pod pięknym nadwoziem kryje bardzo rewolucyjne, jak na czasy swojej premiery, rozwiązania. Za napęd Fiskera odpowiedzialne są trzy silniki: spalinowy i dwa elektryczne. Motor spalinowy zasila jedynie akumulatory, pracując na stałych obrotach z dużą siłą. Natomiast silniki elektryczne, które generują moc 400 koni mechanicznych, napędzają tylną oś. Pozwala to na osiągnięcie pierwszej „setki” w czasie około 6 sekund i prędkości maksymalnej 201 km/h. Być może V-max nieco rozczarowuje, ale należy pamiętać, że Karma jest limuzyną, a nie typowym samochodem sportowym.
Produkcja Fiskera Karmy przypadała na lata 2011-12. W tym czasie wyprodukowano około 7 tysięcy egzemplarzy. Jako ultranowoczesny samochód był on również stosunkowo tani, ponieważ nabywca nie martwił się akcyzą, iż silnik Karmy ma mniej niż 2 litry pojemności, a także nie obejmowało go cło, co zawdzięcza produkcji na terenie Unii Europejskiej. Być może, w tamtym czasie, Fisker był jednym z najbardziej rozsądnych sposobów na wydanie 80 tysięcy dolarów? Szkoda tylko, że nie w Polsce.
Źródło: moto.pl
„Nie jestem zwyczajnym samochodem sportowym. Jestem czymś znacznie większym. Jestem wersją R, a to jest wielka różnica. Jestem Porsche 911, które nie pozwoli Ci spokojnie zasnąć. Przeze mnie, po ciężkim tygodniu pracy, będziesz zrywał się z łóżka w niedzielę o 6 rano.” – możemy przeczytać na oficjalnej stronie Porsche.
Co sprawia, że model R jest tak wyjątkowy? A może: czy w ogóle jest wyjątkowy?
Stanowisko Porsche na targach Motor Show było przepełnione nietuzinkowymi samochodami, które widzimy na polskich drogach nieco rzadziej niż Golfa IV. Zaczynając na luksusowej Panamerze GTS, a kończąc na sportowej 911 Carrera S – każdy z prezentowanych modeli przykuwał uwagę odwiedzających, jak przystało na samochody ze Stuttgartu. Jednak największą ciekawość budziły dwa auta, które ukryte były pod ciemnym płótnem. To premierowe modele: nowy Boxster S i kolejna odsłona 911 z symbolem „R”. Nie trzeba mówić głośno, który z nich był „wisienką na torcie” – wszyscy wiedzą, jakie trzy cyfry wpisały się jako motoryzacyjna legenda.
Przedstawiając drugi z premierowych modeli, prezes Porsche Polska nie ukrywał swojego podekscytowania. Określił samochód jako prawdziwą „petardę”, po czym dwie piękne hostessy odsłoniły 911-stkę. Nie było zaskoczenia – w końcu bryła flagowego modelu Porsche nie zmienia się drastycznie od lat 60. Chociaż pasjonaci marki pewnie popatrzą na mnie teraz spode łba i powiedzą, że zmieniło się wszystko… Niemniej jednak widać przywiązanie do tradycji. Dobrze znany design i kształty samochodu, które już od dziesiątek lat są kultowe. To swojego rodzaju wizytówka 911-stek. Możesz ją kochać, możesz też nienawidzić, ale jedno jest pewne: nie pomylisz jej z żadnym innym autem – a to się liczy.
Niewiele samochodów wygląda dobrze w białym lakierze, ale trzeba przyznać, że modelowi R wyjątkowo mu z nim do twarzy. Całości dopełniają czerwone pasy prowadzone wzdłuż nadwozia. Nawiązują one do modelu z 1967 roku i oznaczenia „R”, które nie oznacza nic innego, jak „Racing”. I już wiadomo z jakim samochodem mamy do czynienia…
Nowa 911-stka ma być modelem szybszym i jeszcze bardziej limitowanym niż GT3 RS – to porównanie nie jest przypadkowe. Oba samochody napędzane są przez silnik V6 o pojemności 4 litrów, który rozwija równe 500 koni mechanicznych. W sprincie do „setki” wygrywa GT3, któremu wystarczy 3,3 s – R-ka potrzebuje o pół sekundy więcej, ale za to rozwija większą prędkość maksymalną, bo aż 323 km/h. Warto dodać, że waga 911 R jest równa 1370 kg, co czyni ją najlżejszą 911-stką w całej ofercie Porsche. Być może to tylko liczby, ale pokazują potęgę nowego modelu ze stajni w Stuttgarcie.
Zamysł projektu nowego Porsche był następujący: konstruktorzy chcieli stworzyć samochód, który będzie dawał możliwie największą radość i satysfakcję z jazdy oraz zadowoli nawet najbardziej wymagających kierowców. Recepta jest stosunkowo prosta – ogromna moc i jak najmniejsza masa. Powrót do wolnossącego silnika i manualnej skrzyni biegów ma pozwolić poczuć klimat motoryzacyjnego old school’u. Dodać do tego lekką maskę z włókna węglowego i dach z magnezu, co zapewnia niską masę własną – zamierzony efekt spełniony. Porsche zrezygnowało także z systemu audio, ale czy jest potrzebny? Czy wolnossący, 4-litrowy silnik to nie najpiękniejsza orkiestra? No właśnie.
Podsumowując: wolnossący silnik V6, manualna skrzynia biegów, niska masa i klasyczny design – to połączenie sprawia, że 911 R jest wyjątkowa pod każdym względem. Może Ci się nie podobać, ale tej wyjątkowości jej nie odmówisz. Potwierdza to fakt, że nawet na poznańskim salonie wyróżniała się spośród innych modeli na stanowisku Porsche. A wyróżniać się na tle takich samochodów – to nie lada sztuka.
Nie ulega wątpliwości, że to samochód, o którym chętnie porozmawiasz z kolegami przy piwie. A nawet jeśli posiadasz 938 720 zł, które jesteś gotów wydać na samochód, to nie możesz po prostu iść do salonu Porsche i kupić 911 R. Wyprodukowano jedynie 991 egzemplarzy i wszystkie znalazły już swoich właścicieli.
Sławek Farbaniec
Źródło: porsche.pl