Ford GT – okropnie paliwożerny, ale i kultowy. Powstało 4000 egzemplarzy pierwszej generacji tego modelu. Teraz nadchodzi jego kolejna odsłona – nowocześniejsza, mocniejsza i z bardziej agresywnym wyglądem.
Początkowo planowano produkcję zaledwie 500 egzemplarzy nowego Forda GT. Jednak model cieszył się już od początku tak dużą popularnością, że ze względu na długą listę chętnych, Ford zdecydował się podwoić produkcję GT.
Dave Pericak, dyrektor Forda mówi: „Chociaż nie możemy zbudować tylu egzemplarzy Forda GT by wystarczyło dla każdego chętnego, to mamy zamiar zwiększyć produkcję dla najbardziej lojalnych klientów Forda”.
Książki zamówień na Forda GT były pierwotnie otwierane na zaledwie kilka tygodni, na początku 2016 roku. Wtedy złożono aż 6500 zamówień. Jak podaje Ford pierwszeństwo zakupu będą miały osoby, które zakupiły pierwszą generację modelu.
Producent będzie oferował egzemplarze GT, które kolorystyką nawiązywać mają do legendarnego modelu GT40, który wygrał Le Mans w 1966 roku. Włókno węglowe stanie się jedną z podstawowych materii przy tworzenia nadwozia, ale także i wnętrza. Kupujący będą mogli zamówić egzemplarze, w których odsłonięte elementy wnętrza będą błyszczące, matowe lub pomalowane czarną farbą.
Nowy Ford GT został ujawniony na salonie samochodowym w Detroit w 2015 roku i w tym samym roku podjęto decyzję o europejskiej premierze w Genewie.
Ford GT pierwszej generacji miał pod maską V-ósemkę o pojemności 5,4 l z turbodoładowaniem. Dzięki niej GT rozwijał moc 558 koni mechanicznych, a pierwsza „setka” na prędkościomierzu pojawiała się po czasie 3,9 s.
Jednak w druga generacja będzie miała całkiem inną jednostkę napędową. Będzie to mniejszy, podwójnie doładowany silnik 3,5-litrowy silnik V6. Mniejszy silnik nie oznacza mniejszej mocy. Ford stawia na wydajność – nowy Ford GT ma mieć ponad 600 koni mechanicznych.
Bardzo istotne dla konstruktorów było obniżenie masy samochodu, dlatego zdecydowali się na zastosowanie aluminium i włókna węglowego. Ford chcę również, aby nowe GT było wskroś nowoczesne, dlatego we wnętrzu znajdziemy kierownicę w stylu F1 i cyfrową deskę rozdzielczą.
Bentley – jak mówi irocznie Jeremy Clarkson – marka dla piłkarzy. Jednak coś w tym jest, ponieważ właśnie piłkarze często sięgają po samochody tego producenta. Ale czy można się dziwić? Bentley to luksus w czystej postaci w połączeniu z ogromną mocą wielkich silników. Szczególną popularność zdobył Bentley Continental GT, a w 2018 roku powinna zadebiutować kolejna generacja.
Nowa generacja Bentleya podejrzana została w czasie testów na torze. Od razu widać, że stylistycznie czerpie inspirację z modelu koncepcyjnego EXP 10 Speed 6, który zaprezentowany został na targach w Genewie w zeszłym roku.
Dzięki kilku zmianom w designie Continental GT wygląda dużo lepiej, a nawet nieco bardziej agresywnie niż poprzednia wersja. Nie wydaje się być już „naburmuszonym snobem o dziwnych oczach”. Zmiany dodały samochodowi nieco lekkości, a jego sylwetka wydaje się być bardziej dynamiczna. Jednak mimo zmian w wyglądzie, nowy Bentley Continental GT nadal ma cechy charakterystyczne dla stylistyki poprzednika.
Konstrukcja nowego Bentleya opiera się na nowej platformie o nazwie MSB, która opracowana została razem z Porsche. Niemiecki producent wykorzystał ją już w nowej generacji Panamery.
Jak mówi Wolfgang Dürheimer, szef Bentleya, konstrukcja nowego modelu będzie lżejsza niż poprzednia generacja. Mają przyczynić się do tego materiały, które zostaną wykorzystane do produkcji Continentala. Obecny model miał stalowy korpus. Teraz ma się to zmienić – wykorzystana zostanie stal o wysokiej wytrzymałości, która wzmocni korpus z aluminium.
Dzięki zastosowanym materiałom masa własna powinna się sporo zmniejszyć. Obecny model waży 2375 kg. Jednak, jak dodaje Dürheimer, nie spadnie ona poniżej 2 ton, więc Continental nadal będzie ważyć tyle, co góra lodowa.
Klienci Bentleya będą mieli do wyboru prawdopodobnie trzy jednostki napędowe. Największy silnik, który ma znaleźć się pod maską Continentala GT, to 600-konne V12. Po za nim wystąpi także V-ósemka o pojemności 4.0 l. W palecie silników znajdzie się także nowość – V6 plug-in hybrid, czyli hybrydowa jednostka o mocy 410 KM, która wykorzystana została w Porsche Cayenne.
Póki co, nie wiadomo ile będzie kosztować nowy Bentley Continental GT. Całość zapowiada się naprawdę obiecująco. Czy powtórzy sukces poprzednika?
Foto: autocar.co.uk
„Nie jestem zwyczajnym samochodem sportowym. Jestem czymś znacznie większym. Jestem wersją R, a to jest wielka różnica. Jestem Porsche 911, które nie pozwoli Ci spokojnie zasnąć. Przeze mnie, po ciężkim tygodniu pracy, będziesz zrywał się z łóżka w niedzielę o 6 rano.” – możemy przeczytać na oficjalnej stronie Porsche.
Co sprawia, że model R jest tak wyjątkowy? A może: czy w ogóle jest wyjątkowy?
Stanowisko Porsche na targach Motor Show było przepełnione nietuzinkowymi samochodami, które widzimy na polskich drogach nieco rzadziej niż Golfa IV. Zaczynając na luksusowej Panamerze GTS, a kończąc na sportowej 911 Carrera S – każdy z prezentowanych modeli przykuwał uwagę odwiedzających, jak przystało na samochody ze Stuttgartu. Jednak największą ciekawość budziły dwa auta, które ukryte były pod ciemnym płótnem. To premierowe modele: nowy Boxster S i kolejna odsłona 911 z symbolem „R”. Nie trzeba mówić głośno, który z nich był „wisienką na torcie” – wszyscy wiedzą, jakie trzy cyfry wpisały się jako motoryzacyjna legenda.
Przedstawiając drugi z premierowych modeli, prezes Porsche Polska nie ukrywał swojego podekscytowania. Określił samochód jako prawdziwą „petardę”, po czym dwie piękne hostessy odsłoniły 911-stkę. Nie było zaskoczenia – w końcu bryła flagowego modelu Porsche nie zmienia się drastycznie od lat 60. Chociaż pasjonaci marki pewnie popatrzą na mnie teraz spode łba i powiedzą, że zmieniło się wszystko… Niemniej jednak widać przywiązanie do tradycji. Dobrze znany design i kształty samochodu, które już od dziesiątek lat są kultowe. To swojego rodzaju wizytówka 911-stek. Możesz ją kochać, możesz też nienawidzić, ale jedno jest pewne: nie pomylisz jej z żadnym innym autem – a to się liczy.
Niewiele samochodów wygląda dobrze w białym lakierze, ale trzeba przyznać, że modelowi R wyjątkowo mu z nim do twarzy. Całości dopełniają czerwone pasy prowadzone wzdłuż nadwozia. Nawiązują one do modelu z 1967 roku i oznaczenia „R”, które nie oznacza nic innego, jak „Racing”. I już wiadomo z jakim samochodem mamy do czynienia…
Nowa 911-stka ma być modelem szybszym i jeszcze bardziej limitowanym niż GT3 RS – to porównanie nie jest przypadkowe. Oba samochody napędzane są przez silnik V6 o pojemności 4 litrów, który rozwija równe 500 koni mechanicznych. W sprincie do „setki” wygrywa GT3, któremu wystarczy 3,3 s – R-ka potrzebuje o pół sekundy więcej, ale za to rozwija większą prędkość maksymalną, bo aż 323 km/h. Warto dodać, że waga 911 R jest równa 1370 kg, co czyni ją najlżejszą 911-stką w całej ofercie Porsche. Być może to tylko liczby, ale pokazują potęgę nowego modelu ze stajni w Stuttgarcie.
Zamysł projektu nowego Porsche był następujący: konstruktorzy chcieli stworzyć samochód, który będzie dawał możliwie największą radość i satysfakcję z jazdy oraz zadowoli nawet najbardziej wymagających kierowców. Recepta jest stosunkowo prosta – ogromna moc i jak najmniejsza masa. Powrót do wolnossącego silnika i manualnej skrzyni biegów ma pozwolić poczuć klimat motoryzacyjnego old school’u. Dodać do tego lekką maskę z włókna węglowego i dach z magnezu, co zapewnia niską masę własną – zamierzony efekt spełniony. Porsche zrezygnowało także z systemu audio, ale czy jest potrzebny? Czy wolnossący, 4-litrowy silnik to nie najpiękniejsza orkiestra? No właśnie.
Podsumowując: wolnossący silnik V6, manualna skrzynia biegów, niska masa i klasyczny design – to połączenie sprawia, że 911 R jest wyjątkowa pod każdym względem. Może Ci się nie podobać, ale tej wyjątkowości jej nie odmówisz. Potwierdza to fakt, że nawet na poznańskim salonie wyróżniała się spośród innych modeli na stanowisku Porsche. A wyróżniać się na tle takich samochodów – to nie lada sztuka.
Nie ulega wątpliwości, że to samochód, o którym chętnie porozmawiasz z kolegami przy piwie. A nawet jeśli posiadasz 938 720 zł, które jesteś gotów wydać na samochód, to nie możesz po prostu iść do salonu Porsche i kupić 911 R. Wyprodukowano jedynie 991 egzemplarzy i wszystkie znalazły już swoich właścicieli.
Sławek Farbaniec
Źródło: porsche.pl
Ferrari GTC4 Lusso – nowe dziecko z włoskiej stajni.
4 miejscowe GT czerpie inspirację ze swoich poprzedników: GTC 330 i 250 GT Lusso.
Projektanci starali się połączyć elegancję oraz wysoką wydajność i najlepsze osiągi. Co do tych ostatnich jak zawsze możemy być pewni, napęd 4×4 przenosi 690KM generowanych przez silnik o pojemności 6262cc.
Jak się prezentuje? Zapraszamy do galerii.
Arrinera oficjalnie debiutuje w Birmingham!
Projekt Arrinery narodził się w głowach grupy pasjonatów motoryzacji, w 2007 roku. W ciągu kilku lat udało się im wykonać prototyp, który został pokazany w Warszawie, w 2011 roku. Później zaczęły się prace nad Arrinerą Hussaryą. Model testowy miał swoją premierę w Poznaniu na tegorocznych targach Motor Show.
Dzisiaj nadeszła wiekopomna chwila … cytując klasyka możemy Państwu ogłosić, iż światło dzienne ujrzała sportowa wersja polskiego super-samochodu, na The Racing Car Show w Birmingham.
Arrinera skąpana w blasku fleszy wygląda oszałamiająco, producent nie przypadkowo wybrał Birmingham – to tutaj można w wykorzystać jak najlepiej rozgłos i skorzystać z faktu, że oczy sportowego Świata skierowane są właśnie na The Racing Car Show.
Samochód w porównaniu do wersji, którą mieliśmy okazje poznać w tamtym roku przeszedł zauważalne zmiany w wyglądzie, zapewne jest to związane z wymogami FIA i odpowiednimi normami dotyczącymi specyfikacji GT. Nowe ospojlerowanie, dodatkowe wloty powietrza, potężny spojler z tyłu, specjalne dyfuzory, dodatkowy spliter – potencjał do zwyciężania!
Uważamy, że moment na prezentację wybrany idealnie. Teraz z niecierpliwością czekamy na kalendarz wyścigów, w których Arrinera będzie brała udział oraz na wybór kierowcy. Bądźcie z nami – na pewno poinformujemy Was o każdej nowej informacji na temat tego projektu.

fot. Arrinera Racing
Dodatkowo możemy zapowiedzieć, że z okazji następnego newsa dotyczącego projektu Arrinera zorganizujemy konkurs! Szczegóły wkrótce.
Oficjalna strona: Arrinera
Zwycięstwo Lamborghini. Pierwszy wyścig Blancpain Endurance Series tego roku padł łupem teamu GRT Grasser Racing Team #19.
Kierowcy Fabio Babini, Andrew Palmer and Jeroen Mul pojechali bezbłędny wyścig, kończąc z przewagą trzydziestu siedmiu sekund pomimo wyjazdu na tor samochodu bezpieczeństwa w końcowej fazie wyścigu.
#333 ekipy Rinaldi Racing Ferrari za kierownicą, którego siedzieli Norbert Siedler i Rinat Salikhov wystartował z pole position i przez cały wyścig nie pojawił się poniżej 3. lokaty, kończąc całe zmagania na drugiej pozycji oraz wygrywając w klasie Pro-Am Cup.
AKTUALIZACJA
Zwycięstwo Lamborghini #19 anulowane. Problemy zespołu są związane z przepływem paliwa.
Oświadczenie FIA