Przejdź do treści

Grand Prix Węgier – CiaoJules

Pełne emocji Grand Prix Węgier kończy pierwszą część tegorocznego sezonu Formuły 1.

Miniony weekend przebiegł nam pod hasłem CiaoJules – pożegnanie Julesa Bianchiego, kierowcy Marussi, który zmarł po 9 miesiącach walki o życie po wypadku do którego doszło w zeszłorocznym wyścigu o GP Japonii. Na torze Hungaroring na Węgrzech obecna była rodzina zawodnika, po którą Bernie Ecclestone wysłał prywatny samolot.

fot. Getty Images
fot. Getty Images

Emocji nie brakowało także w samym wyścigu. Zacznijmy od tego, że Mercedes kompletnie spartolił start – obaj kierowcy stajni Srebrnych Strzał stracili swoje pozycje – ku uciesze widzów – na rzecz zawodników Ferrari. I choć Lewis Hamilton, który jak zaznaczył – nigdy się nie poddaje – walczył o odzyskanie utraconych pozycji, to już z kolei Nico Rosberg, zespołowy partner Brytyjczyka zaczynał systematycznie tracić dystans do Ferrari. Obaj rywalizację zakończyli poza podium.

fot. Getty Images
fot. Getty Images

Ekipa z Maranello mogła świętować dublet, lecz niestety awaria MGU-K w bolidzie – a jakże by inaczej – Kimiego Raikkonena wyeliminowała Fina z rywalizacji. Dlaczego to zawsze musi być Kimi? Czy to już definitywne pożegnanie Fina ze Scuderią?

Na oku wszystkich była też stajnia Force India i ich „bolid w specyfikacji B”, który przyniósł zespołowi podczas tego weekendu wielki ból głowy. Zaczynając od awarii zawieszenia w bolidzie Sergio Pereza w piątkowej sesji, a na kraksie Nico Hulkenberga w niedzielnym wyścigu kończąc. Dla przypomnienia – w bolidzie Nico oderwało się przednie skrzydło, zawodnik zakończył udział w wyścigu na bandach. Niemiecka prasa rozpisywała się, czy Force India przypadkiem w pogoni za piątym miejscem nie zaczęła przypadkiem lekceważyć kwestii bezpieczeństwa. Team od razu sprawę skomentował krótko „nie igramy z kwestiami bezpieczeństwa”. Szczerze mówiąc, tylko idiota by tak postąpił, szczególnie mając na uwadze niedawny pogrzeb Julesa.

Tak ogromnej ilości kar nie było już dawno, a warto zaznaczyć, że po zakończeniu wyścigu posypały się jeszcze punkty karne.

Grand Prix Węgier mclaren
fot. McLaren

Wyścig, któremu towarzyszył wyjazd samochodu bezpieczeństwa zakończył się zwycięstwem Sebastiana Vettela. Cóż, coraz bliżej do pieszej pielgrzymki na bosaka szefa Arrivabene przez wzgórza Maranello. Miejsca na podium niespodziewanie uzupełnili Daniil Kvyat oraz Daniel Ricciardo. Australijczyk przez kolizję z Nico Rosbergiem był o włos od utraty miejsca na „pudle”, na które mógł wskoczyć… Max Verstappen. Warto zaznaczyć, że w punktach znaleźli się też obaj kierowcy McLarena.

fot. Steven Tee-LAT Photographic
fot. Steven Tee-LAT Photographic

GP Węgier kończyło pierwszą część tegorocznego sezonu, obecnie F1 udaje się na zasłużony urlop. Do zobaczenia w sierpniu!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.