Jaguar F-Type oferowany jest z trzylitrowym silnikiem V6. To jednak może się zmienić. Jak wiadomo, brytyjski producent pracuje nie tylko nad mniejszym, czterocylindrowym silnikiem, ale także nad dieslem!
Testowy model F-Type’a został zauważony na Royal Leamington Spa, niedaleko siedziby Jaguara w Coventry. Za kierownicą siedział Mike Cross – główny inżynier Jaguara i Land Rovera.
Na szpiegowskich zdjęciach widać numery rejestracyjne, które umożliwiają sprawdzenie samochodu w Internecie. Jak podaje AutoCar, testowany Jaguar miał pod maską silnik diesla o pojemności 2.0 l. Według tych informacji, prace nad jego konstrukcją trwają od kwietnia 2016 roku.
Jaguar planuje wprowadzić do oferty F-Type’a benzynowe rzędowe „czwórki”. Jest to odpowiedź na zagranie Porsche, które w modelach 718 Cayman i Boxster zastosowało mniejsze silniki z turbodoładowaniem. Według wstępnych informacji, Jaguar F-Type w wersji czterocylindrowej powinien osiągać moc około 300 koni mechanicznych.
Premiera Jaguara F-Type’a po faceliftingu powinna odbyć się w połowie 2017 roku. Prawdopodobnie wtedy ukaże się również wersja z dieslem pod maską.
Źródło: autocar.uk.com
Ford Focus zdobył w Polsce duże uznanie. Już pierwsza generacja cieszyła się sporą popularnością na polskich drogach i nie tylko. Stał się on jednym z najlepiej sprzedających się modeli Forda. Przez pewien czas był nawet najchętniej kupowanym autem na świecie. Dotychczas sprzedano ponad 10 milionów egzemplarzy, a ta liczba ciągle rośnie, bo od 2011 roku dostępna jest trzecia generacja Focusa. Co ciekawe, ludzie kupują nie tylko nowe modele, ale cały czas chętnie poszukują Forda na rynku wtórnym.
Testowanym przeze mnie samochodem zakupionym „z drugiej ręki” jest Ford Focus II generacji po faceliftingu. Samochód zjechał z linii produkcyjnej w 2008 roku, czyli liczy osiem wiosen, a w przeliczeniu na psie lata będzie miał ich już 56. W ostatnim czasie pojawia się coraz częściej na rynku samochodów używanych, a wyjątkowo często użytkowany był przez firmy i przedstawicieli handlowych. Jaka jest tego przyczyna? Wręcz prozaiczna – mała awaryjność, niskie koszty eksploatacji i niska cena w porównaniu z konkurentami z segmentu. Właśnie egzemplarze poleasingowe są najciekawszymi ofertami do kupna, ponieważ książki serwisowe są prowadzone wzorowo, wszystkie przeglądy i naprawy realizowane w autoryzowanych serwisach, a samochody jeździły raczej na trasie, dzięki czemu samochód jest zniszczony w mniejszym stopniu.
Pod maską testowanego Focusa znajduje się dobrze oceniany silnik znany także z modeli Volvo, Peugeota i Citroena. To turbo diesel o pojemności 1.6 z oznaczeniem TDCI. Przypadnie do gustu szczególnie przeciętnym zjadaczom chleba, dla których oszczędność w czasie jazdy to podstawa. Silnik charakteryzuje bardzo niskie spalanie na poziomie około 5 litrów, czyli za banknot z Bolesławem Chrobrym, możemy pokonać tym samochodem 100 km. Całkiem przyzwoity wynik.
Poradnik Mototrends: Używany hatchback w granicach 25 000 złotych
Silnik ten występował w dwóch wersjach o mocy kolejno: 90 i 109 koni mechanicznych. W testowanym modelu występuje słabszy wariant, który jest bardziej żywotny i mniej awaryjny. Nie znaczy to jednak, że tej jednostce nie zdarzają się usterki. Do najbardziej typowych należy zaliczyć awarie turbiny, lejące wtryski, zatykające się sitko przewodu smarowania turbiny. Przy mocniejszych motorach często montowany był DPF, czyli filtr cząstek stałych. Nazwa jest dość skomplikowana, ale przeciętnemu kierowcy wystarczy wiedzieć o filtrze tyle, że jego wymiana kosztuje tyle, co Fiat Seicento. Słabsza jednostka może nie wgniecie Twojej potylicy w zagłówek w momencie naciśnięcia gazu, ale mocy spokojnie wystarczy na wyprzedzanie w trasie i jazdę po autostradzie. Przyśpieszenie od 0-100 km/h zajmuje mu 12,6 sekundy, więc jeśli chcesz ścigać się z nastolatkami na światłach, nie kupuj Focusa z silnikiem diesla, bo to nie jest auto dla Ciebie.
Chociaż dynamika nie powala na łopatki to na duże uznanie zasługuje prowadzenie. Stosunkowo duży rozstaw osi zapewnia stabilność i nawet wchodzenie w zakręt z nieco większą prędkością nie grozi dachowaniem. Auto prowadzi się pewnie, jest przewidywalne, jak przystało na kompakt. Kierowca bardzo szybko może przyzwyczaić się do tego samochodu – nie ma fajerwerków, ale wszystko jest tak, jak być powinno. Ponadto systemy ABS i ESP pomagają szczególnie na wilgotnej albo zaśnieżonej nawierzchni. Nie można im ufać bezgranicznie, ale są sporym wsparciem dla kierowcy.
Najlepsze modele samochodów używanych
Jeśli chodzi o stylistykę to Focus na pewno nie pobija Alfy Romeo 4, ale nie o to w nim chodzi. On ma być po prostu poprawny. I taki jest. Nie jest najpiękniejszym samochodem świata, nie jest też brzydki, ale naprawdę może się podobać. Do mnie osobiście ta prosta stylistyka bardzo przemawia, ale to kwestia gustu. Cała bryła jest nieco kanciasta, co dodaje mu jeszcze wielkości, a trzeba przyznać, ze Ford to samochód dość duży, jak na kompakt. Nie ulega wątpliwości, że design Focusa dużo zyskał po faceliftingu. Wcześniej stylistyka była nudna jak brazylijska telenowela, ale po małym modelingu, oblicze Forda nabrało rumieńców i pomimo mijających lat, nadal wygląda całkiem świeżo.
Komfort podróży jest zadowalający. Nie mamy tutaj najnowszych gadżetów, foteli z masażem czy innych udogodnień, ale należy pamiętać, jaka to klasa samochodu. Jest przestronny, a dzięki kanciastej bryle, o której wspominałem, wewnątrz jest mnóstwo miejsca dla kierowcy, jak i pasażerów. W tym miejscu warto zaznaczyć wielkość bagażnika. Otwierając tylną klapę czujemy, jakbyśmy mieli do czynienia z kombi. Przestrzeń bagażowa to studnia bez dna. W bagażniku można byłoby spokojnie zmieścić trzech Amerykanów albo pięciu studentów.
Przednie fotele są rozstawione dość szeroko, a ma to dobre, jak i złe strony: każdy z podróżujących może zająć wygodną pozycję, ale z drugiej strony kierowca nie pomyli lewarka skrzyni biegów z kolanem swojej ukochanej, bo jest za daleko, niestety. Deskę rozdzielczą pokrywa głównie plastik, ale na pochwałę zasługuje panel główny z radiem, który ma kolor imitujący aluminium. Wygląda to nowocześnie i przełamuje smutek ciemnego wnętrza. Dodatkowym plusem jest skórzana kierownica, która jest przyjemna w dotyku i pewnie trzyma się w dłoni nawet w czasie dłużej podróży.
Ford Focus RS – najlepszy hot-hatch w historii?
Jeśli chcesz mieć oszczędny, komfortowy, rodzinny samochód za dobre pieniądze, rozważ kandydaturę Forda Focusa Mk2 FL. Jego mocnym punktem jest trwały silnik diesla 1.6 – bezawaryjny, oszczędny i zapewniający poprawne osiągi. Należy pamiętać, że osoby kupujące samochód z silnikiem wysokoprężnym, nie będą chciały nim szaleć na Torze Kielce. Stylistyka jest zrównoważona, średnia – chyba to ją najlepiej opisuje. W środku każdy pasażer znajdzie troszkę miejsca dla siebie, aby odbyć spokojną wygodną podróż. Może się nawet wydawać, że jedziemy samochodem z wyższego segmentu. Jego cena na rynku wtórnym, zależnie od rocznika i przebiegu, waha się na poziomie 17-25 tysięcy. Możemy znaleźć egzemplarze droższe, ale w tym miejscu sprzedającego chyba nieco poniosła fantazja. Za tę cenę dostaję się po prostu poprawny samochód. Poprawność jest jego największą zaletą.
W 2015 roku Mercedes wprowadził do swojej oferty model GLE Coupé. Crossover o charakterze coupé stanowił odpowiedź na BMW X6 i z miejsca (podobnie jak BMW) stał się samochodem, obok którego nie da się przejść obojętnie. Parę tygodni temu postanowiłem przetestować to auto, a moje subiektywne odczucia z dozą humoru, znajdziecie poniżej.
* * *
Egzemplarz, którym jechałem, to wersja 350d 4MATIC o mocy 258 KM, i 620 nM momentu obrotowego – kawał byka. Samochód z zewnątrz wygląda bardzo okazale, dlatego moje oczekiwania względem całej reszty były wysokie. Charakterystyczna opadająca linia dachu, tył niczym w klasie S Coupe, ale całościowo design zaskakująco łagodny i stonowany – tak bym określił najnowsze GLE Coupé, jeśli chodzi o jego cechy zewnętrze. Nie przemawia do mnie design tylnej części auta, gdyż jest po prostu nudny, a taki Mercedes być nie powinien.
W GLE Coupé pracuje automatyczna skrzynia 9G-TRONIC. Biegi zmienia płynnie i bez szarpnięć, jest bardzo elastyczna w każdym z wybranych trybów. Według Mercedesa 9G-TRONIC przeniesie nawet 1000 nM. momentu obrotowego. Takie liczby robią wrażenie, ale dobrze wiemy, że koniec końców pozostaną jedynie w specyfikacji technicznej, z niewielkim przełożeniem na rzeczywistość.
GLE Coupé, podobnie jak X6-tka, niezbyt nadaje się do jazdy miejskiej, dlatego zapewne już niedługo na stale zagości w krajobrazie zakorkowanego centrum Warszawy. Sterownik Dynamic Select oferuje nam wybór jednego z pięciu trybów jazdy: Individual, Sport+, Sport, Comfort i tryb „zimowy”. Najlepszą okazją, by je przetestować była autostrada. Podróżując w trybie Comfort, czujesz się, jakbyś płynął, a nie jechał – bez przesadnie wysokich obrotów, z płynnie działającym układem kierowniczym i świetnie zestrojonym zawieszeniem. Tryb Comfrot nazwałbym „wakacyjnym”, bo właśnie w takich okolicznościach wyobrażam sobie jego racjonalny wybór.
GLE Coupé zmienia się nie do poznania, kiedy wybierzecie Sport+. Twardszy układ kierowniczy, momentalna redukacja biegu, stale wysokie obroty i żywsza reakcja na ruchy pedału gazu – to bez wątpienia ten tryb, który pozwala wydobyć z Mercedesa to, co najlepsze. W porównaniu do trybu „ komfortowego” SPORT+ umożliwia obniżenie zawieszenia o 25 mm, co w jeszcze większym stopniu poprawia właściwości trakcyjne pojazdu.
O ile w trybie Comfort zdarzało się, że na moją chęć nagłego przyspieszenia GLE reagował z lekkim niedowierzaniem, tak w trybie Sport+ rozumieliśmy się bez słów. Jasne, że nie są to nie wiadomo jak wielkie doznania, ale jak na crossovera za 360 000 zł – w pełni satysfakcjonujące.
Wnętrze GLE Coupé zrobiło na mnie dobre wrażenie, z małym wyjątkiem – miejsca za kierownicą. Jest go zaskakująco mało, ale to nie wszystko, bo prawdziwa katastrofa dotyczy widoczności. O ile przednia szyba w tej kwestii nie wypada źle, tak tylna pod względem wymiarów śmiało konkuruje z okienkiem z kabiny Fiata Ducato. Miejsca z tyłu jest pod dostatkiem, dlatego żaden z pasażerów, nawet w przypadku dalszej podróży, nie powinien prosić o amputację jakiejkolwiek części ciała.
Z drugiej strony – czy brak widoczności to jest aż taki minus w obliczu tych wszystkich systemów wspierających kierowcę? Aktywny asystent parkowania z systemem PARKTRONIC wyszukuje miejsca parkingowe i pomaga Wam w wykonaniu manewru, jeśli uznacie, że to ponad Wasze siły. GLE opcjonalnie posiada kamerę 360 stopni, co sprawia, że wszystko widać jak na tacy, zatem… Po co komu dobra widoczność w kabinie? Mercedes udowadnia, że ten aspekt odchodzi do lamusa.
Warto wspomnieć o systemie „Mercedes me connect”, który łączy kierowcę z samochodem, a dalej – z całym światem. Za jego pośrednictwem możecie błyskawicznie nawiązać połączenie z Service24, w razie wypadku wezwać pomoc, dostać informację o zbliżającym się badaniu technicznym czy zdalnie zdiagnozować samochód. Z kolei system „Live Traffic Informacion” pozwala uzyskać najświeższe informacje o utrudnieniach w ruchu drogowym, co pozytywnie wpływa na komfort podróży, a przede wszystkim czas.
Podsumowanie GLE Coupé
GLE Coupé to naturalny konkurent dla BMW X6, ale jako osoba mająca porównanie, mogę zagwarantować Wam jedno – jazda Mercedesem niesie za sobą zupełnie inne odczucia. GLE to samochód o wiele bardziej stonowany. Nie wiem, czy to kwestia mojego spojrzenia na Mercedesa jako markę, czy ten model po prostu taki jest.
GLE Coupé jest jak superbohater, który w razie potrzeby ściąga garnitur i przywdziewa pelerynę, by ratować świat. Nadaje się zarówno do jazdy relaksacyjnej, podczas której możecie włączyć Wasz ulubiony kawałek i po prostu rozkoszować się drogą, jak i drobnych szaleństw, bo skoro 350d w trybie SPORT+ sprawował się naprawdę nieźle, to w jednostkach o większej mocy powinno być jeszcze lepiej.
Jeśli przemawia do Was segment crossoverów i macie w kieszeni od 340 000 do 400 000 złotych, to wybór GLE Coupé wydaje mi się oczywisty. Auto z klasą, dynamiczne, w którym co prawda nic nie widać, ale słychać, bez wątpienia znajdzie swoich nabywców. Superbohater w garniturze? Pasuje do niego idealnie. O Was też tak będą mówić, jeśli tylko zasiądziecie za jego kierownicą.
Krystian Pomorski