Przejdź do treści

Zachwyt nad Renault Talisman

Premiera Renault Talisman zbiegła się z moją refleksją na temat tego, jak wielkim wyzwaniem jest dziś stworzenie samochodu, który od konkurencji w określonym segmencie nie będzie różnił się jedynie szczegółami. Zaraz po zapoznaniu się z oficjalnymi zdjęciami następczyni Laguny, internauci określi model jako coś, co naprawdę pozytywnie wyróżnia się na tle pozostałych marek. Podobnie sprawa wygląda z najnowszym Espace. Czyżby Renault znalazło przepis na świeżość w czasach, kiedy wszystko wygląda tak samo?

Talisman nie jest unikalna pod względem designu w 100%. Usuńcie wcinające się wgłąb klapy bagażnika wąskie przedłużenia lamp, a wyjdzie Wam tył najnowszej A4, jak w mordę strzelił. Trochę niemieckiej nudy musi być, byle nie za dużo.

Ludzie przyjęli do wiadomości, że współczesne samochody nie są tworzone po to, by cieszyły nas przez lata, ale po to, by wzorem smartphone’ów za kilka lat wymienić je na nowe. Od tej reguły są oczywiście wyjątki. Jak ich dużo? Przekonamy się dopiero za jakiś czas. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby szary, nieco bardziej majętny Kowalski przed pójściem do salonu pomyślał, że skoro wszystko to rozleci się za 150 000 kilometrów, to niech chociaż dobrze wygląda. I tutaj właśnie producenci mają pole do popisu.

Talisman jako całość – wielkie tak. Nie tylko nadwozie, ale i wnętrze auta zachęca do jazdy. 4,85 metra długości, 1,87 szerokości i bagażnik o pojemności 608 litrów robi wrażenie. Nieco groteskowo wygląda nieproporcjonalnie duży znaczek „Renault” na przodzie, ale nie mam wątpliwości, że to celowa zagrywka, która symbolizować ma Talisman jako całość. To auto, w którym dobrze poczuje się zarówno biznesmen, jak i wspomniany już nieco bardziej majętny Kowalski, który garnitur zakłada od święta.

Nawiasem mówiąc, dokładnie to samo próbuje osiągnąć Volkswagen poprzez promocję Passata. Niestety, jak pisał swego czasu Jeremy Clarkson, motoryzacyjne stereotypy utrwaliły się już tak mocno, i tak dawno, że ich obalenie graniczy z cudem. Ludzie wciąż myślą, że człowiek w lakierkach, i z krawatem pod kolor marynarki porusza się jedynie Jaguarem. A to nieprawda.

Zarówno w modelu Espace, jak i Talisman podoba mi się projekt deski rozdzielczej. Na początku nie byłem przekonany co do pionowego ekranu sterowania funkcjami auta, ale wydaje się, że Francuzi właśnie tak widzą środek swoich samochodów przez najbliższe lata.

Co jeszcze mnie zadziwia? Wnętrze Talisman jest naprawdę wyważone. Wiemy przecież, jak to jest z francuskimi autami. Trochę guzików tutaj, trochę pokręteł tam, gdzieś tam schowane rzeczy, które powinny być w zasięgu ręki – et voilà!  Z tym modelem na szczęście jest inaczej.

W Polsce następczynię Laguny, a jednocześnie nieco pechowej Latitude, będzie można nabyć już na początku przyszłego roku. Już teraz wiemy, że najnowsza zabawka Renault zrobiła świetne pierwsze wrażenie, co bez wątpienia przełoży się na wyniki sprzedaży. Talisman to także wyzwanie dla pozostałych producentów, które pokazuje, że Renault jest ważnym graczem w sektorze klasy średniej, a być może niebawem wysunie się na czołówkę.

Kwestia tego, czy będzie w stanie się w niej utrzymać. A jeśli tak – co na to pozostali?

Krystian Pomorski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.